niedziela, 17 lutego 2013

opowiadanie : Dziecko

WYSTĘPUJĄ:
Dziecko
dziecię
matka
chłopiec
inni,




krzyczała, biegła, zapłakana...

"Gdzie jest moje dziecie, gdzie ono jest?"

na jej twarzy malowała się rozpacz jaka ogarnia kobiety w czasie niepokoju. kobiety, których owoce zostają im odebrane podczas politycznych zamieszek, absurdu i nielogicznych rozwiązań.

już było po wszystkim.

"już będziesz spokojna, masz teraz czas na naukę, na zabawę. jesteś bezpieczna i głupia. takim osobom nie potrzebne są córki. " powiedziała jej matka, która pragnąc szczęścia dla swojego dziecka, ukradła jej skarb wstawiając do obcych, nie wiadomo gdzie. nie wiadomo jak.
matka stwierdziła, że jej Dziecko jest na tyle nie odpowiedzialne, że nie podoła opiece nad sobą, co dopiero nad własnym dziecięciem.





Dziewczyna dowiedziała się, że jest w ciąży dopiero w czwartym miesiącu po rozstaniu z chłopakiem. miała płaski brzuch, trochę większe piersi, polubiła za nadto czekoladę. będąc totalną pogubioną zapomniała się zabezpieczyć i zapomniała, że przecież kobieta krwawi co miesiąc.

dziecię było tylko jej, dlatego, że chłopiec, który ją zapłodnił, został wymazany doszczętnie z pamięci Dziecka. nie chciała,aby ktokolwiek był świadkiem jej niespełnionej miłości, nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział, że Dziecko mogła kogokolwiek pokochać.
powiedziała wszystkim, że jest to ciąża urojona, a dziecię wyimaginowane. poniektórzy uwierzyli.


gdy się dziecię urodziło nadała mu imię Ewa; aby tradycji stało się zadość. Dziecię było pamiątką po upadku, grzechu i dosłownej interpretacji kobiecości.


Dziecko bardzo przejęła się swoją rolą : matki. Kochała, myła, całowała delikatne stópeczki, śpiewała na dobranoc "A.... mori shej, mori drago piko nej.... aaa.. nananananan". patrzyła się w oczy Ewuni. oczy jej ojca. bardzo ciemne, o kształcie migdałów. bała się tych oczu. bała się, że ludzie dowiedzą się prawdy.

Ewa była dziecięciem lubiącym spać, dosyć pogodnym. Nie atakowały ją kolki , dlatego, że Dziecko bardzo dbała o swoją dietę. Karmiła podręcznikowo do 8 miesiąca życia .

Ewa zaczęła chodzić mając 10 miesięcy. to w tym okresie
na wiosnę
przypadkowo spotkały
pana chłopca, który robił zakupy. Dziecko była tak podniecona ze strachu, że cała jej uwaga skupiła się na tym, aby ON nie spostrzegł podobieństwa jakie dziecię idące z nią za rękę posiadają wzajemnie.

Dziecko pamięta jedynie , że ugięły się pod nią kolana z wrażenia i zemdlała przy regale z nabiałem.

późniejszy miesiąc był jak we mgle, gdyż nie pamiętała co działo się na prawdę, a co na niby. Czy chłopiec chciał im jednak pomóc, czy może uciec, czy może chciał płacić , dać dom. pomocną rękę.

na przełomie maja i czerwca Dziecko szła na egzaminy. miała jak zwykle na głowie niechlujnie związany koczek-cebulę. Luźny, biały t-shirt, który opadał jej na jedno ramię, odsłaniając przy tym jej długą szyję i kawałek pleców. Na nogach zwykłe jeansy. jeansy, które podkreślały jej długie, szczupłe nogi. na dłoniach trochę bransoletek, trochę pierścionków (które są dosyć ryzykownym dodatkiem do image'u młodej mamy-każdy mający małe dziecko zrozumie.), zwykłe białe trampki za 10 zł z tomexu. torba na ramie, nie zapięta, w której luźno złożone książki mieszają się z pieluchami dla dziecka,butelkami z mleka i dezodorantem.

wyszła w dzień. wróciła w nocy. nie doszła jeszcze do swojego bloku, dostała wiadomość

"problem z głowy".


zaczęła się zastanawiać o co chodzi. obiadu nie ugotowała, obiadu tzn. pomidorowej z koncentratu. nie ugotowała, gdyż wolała swojemu dziecięciu przeczytać trzy bajki ruskie. paprotki na balkonie podlane. więc jaki problem z głowy?" Ewe zostawiłam mamie...."


Dziecku zapaliła się lampka. zaczęła szybciej iść, czuć ciężar w klatce piersiowej, zaczęła nie regularnie oddychać. nerwowo. zaczęła biec. ktoś tam jej krzyknął " cześć blondi". zapomniała odpowiedzieć. nie miała na to czasu teraz. czuła się jak w dżungli. jakby biegła o przetrwanie.

wbiegła na osiedle kościuszkowskie, klatka 19. po schodach do góry. mieszkanie.

"-mamo, co zrobiłaś Z MOIM DZIECKIEM?

-przecież już Ci powiedziałam, że jesteś nieodpowiedzialna i głupia. nie masz czasu na dziecko , a tym bardziej głowy. jesteś lekkomyślna, nie umiesz się nawet zabezpieczać..."

Dziecku opadły ręce, otworzyła oczy i chciała krzyczeć, ale nie umiała z siebie nic wydusić , patrzyła , znowu zgięły jej się kolana. ledwo wypowiedziała

"-i?

-no i co? nie ugotowałaś zupy. nie można na ciebie liczyć. ewce potrzebna jest matka, a nie jakaś tam nastoletnia latawica. ja nie mam czasu na zajmowanie się dziećmi, poza tym już swoje odchowałam. dałam ewe temu patrykowi, co też chciał mieć dziecko, no dobry chłopak, widać po nim, że dobry. ty jesteś gówniarą. powiedziałam, żeby do ciebie nie dzwonili. możemy tam raz w tygodniu pojechać. ja nie mam czasu na takie pierdoły. jestem na emeryturze, ale trzeba obiad ugotować, a jak widać, ty go nie potrafisz zrobić. jesteś nikim. najlepiej to sobie zrobić bachora i porzucać starej, schorowanej matce, która ledwo zipie i łączy koniec z końcem. no co ryczysz? co ryczysz? to tylko gówniane, srające dziecko. bierz się lepiej za mycie garów"

powiedziała, mając dekolt i wałki na głowie.


Dziecko znów zemdlała. pojechała potem do swojej przyjaciółki Patrycji , aby odnaleźć swoją maleńką Ewunię.

znów zemdlała.



gdy się obudziła, było już wokół niej biało....







help

wziąłeś oddech?

weź. poczekaj. siedź.

teraz.


zaczyna się wojna. bądź spokojny, bo nic innego Cię nie uratuję.

człowiek jest tylko tylko materią. do zwolnienia przestawienia

w kąt.


wspólnota odeszła.


możemy być ludźmi inndywidualnie


HELP!

kolejna śmierć

bez płaczu

HELP

dziecko jest już zwykłe, nie niewinne

HELP

miłość fizyczności. miłość bez poświęceń

HELP

człowiek człowiekowi hieną. człowiek człowiekowi

egoistą.

HELP

nie załamuj się.
trwaj przy tym co dobre.

tego nikt Ci nie odbierze.
dbaj o szczęście.

jeżeli wojna nie minie.

umrzesz jako sprawiedliwy.

sobota, 16 lutego 2013

zegar . czerwiec 2012

na krześle siedze. czekam. minuty.
lata mi lecą w oczach
a dopiero 2 sekundy minęły 
jestem zbyt zimna dla ciebie
sucha. 
wzrok wbity w przestrzeń
wskazówki
a Ty dobrocią topisz
rozgrzaniem szczęścia
tak jak ja wszystkich ratowałam
i nikt nie skorzystał z wyciągniętej ręki
na własne życzenie z uśmiechem na ustach
wpływali pod wodę. topielce.
a ty cudownie zmartwychwstały.
złoto Ci się pali w oczach.
czas płynie nieubłaganie.
znieruchomiałam 
już za dwie dwunasta.
rozbij  zniszcz unicestwij 
ten okropny zegar!
świadek bez pamięci
obudź mnie
proszę
pocałunkiem

retrospekcja

ile bym dała by wyzbyć się

tej bezczelności we wzroku

i braku wzruszenia.


zimna i nieporuszenia.



zbyt dosłownej pewności

i niepohamowania.



a może by wrócić do czasu

gdzie jeszcze nikt tak nie zranił

wierzyło się ślepo

niebo było najbardziej błękitne...


nigdy nie wierzyłam ludziom

którzy mówili

że w ludziach jest dużo niszczycielskiej siły

zła zabijającego


świadomość to oznaka

niedoskonałej dojrzałości.


Chyba czas zacząć być dzieckiem.

krótki poradnik o spełnieniu zawczasu

czy masz jeszcze odwagę zmieniać bieg 
przeznaczenia?


znajdź jeszcze kropelkę wody w sobie

iskrę ognia

niech się stanie rzeka

niech się stanie pożar

niech wznieci w Tobie siłę

do walki o spełnienie

do walki o trwałość marzeń

skruszenie.

Jeżeli Ty nie zawalczysz

o swoje szczęście

to kto ma wygrać za Ciebie?


już zegarek wybił ostatnie sekundy

do zmieniania prądu 



zacznij biec

teraz.

sen marzeń

mam nadzieję, że dziś żyję we śnie.


miałam wizję, że w końcu wysłuchałeś Boga. w którego nie chciałeś nawet wierzyć, słyszeć echo.  wspomnień? czy Ty wiesz, że już jestem prawa. już normalna? już.

widziałam Cię skruszonego, normalnego, pełnego jasności...

z ludźmi, których kochałeś.



razem.

byliśmy.


o Boże. ja Ci wybaczyłam i zapomniałam. 


a jej już nie było.


mam nadzieję, że jutro obudzę się bez tego obrazu.


obrazu miłości.

szczęścia zgubnego


chwilowego



to tylko sen, to tylko wiatr.


marzeń. utopii.

Ludzi nawróconych. 

na drogę prawdy.


niestety

serce me zjadłeś

doszczętnie

co wszystko , co ledwie oddychało

wyhodowałam na potrzeby ludzi

którym tak mało brakowało

aby poznać prawdę miłości.


Ty byłeś na liście

tych osób

u samej góry.

Niestety


wziąłeś sobie wszystko

powodując mój stan owdowienia


żałoba przeszła

mrok zgasł

ból zamienił się w dźwięki.




nie chcę już kochać Ciebie


niestety...

wciąż

jestem zbyt głupia.





zielona kraina

nie wierzę ludziom

którzy krzyczą

"świat jest okropny"

rzucają się w przepaść.

Zobacz

pośród tego lęku i zgiełku

jest jeszcze zielona kraina...

koniec świata już odszedł

może być tylko piękniej


Mając uśmiech w sercu

patrzmy jak śnieg zamienia się w liście

nie ma rzeczy niemożliwych

możemy w końcu być szczęśliwi...

złe szepty

uwierzyłam złodziejowi

że jestem za słaba

by dźwigać ludzi

i uśmiechem

dawać
to wszystko

czego brak do szczęścia.




Uwierzyłam w kłamstwa

które prowadzą Cię do końca końców

bądź początku bez drogi.


nie dla mnie zbawienie.
już nie dla mnie.



już nigdy nie powiem

jesteś za słaby
zbyt brudny
zbyt nieważny


gdyż ja jestem tym samym.


kompleks złego człowieka

każe mi biegać
 i prześcigać się w uczynkach miłosierdzia

aby komuś było dobrze

aby było dobrze.


Tak bardzo chciałabym

przenosić słońce.





niedziela, 10 lutego 2013

cud nad kamieniołomem

Cud się zdarzył

w przyrodzie

Kamień zamienił się

w wodę

Wodę przejrzystą

i tak chcącą płynąć

jak nigdy.

Woda ta biegnie pod prąd

jest tak silna, że łamie

wszystkie tamy na jej drodze

stojące.

Wszystkie wojny zalewa

Pożary gasi


i napełnia suche pola.

Tak długo na Ciebie czekałam

by nienawiść zamienić w miłość


kamienie w końcu skruszyć

porzucić podział.



złapać się chmurek i znów patrzeć z perspektywy

ptaka niebieskiego.


jest mi znów lekko

znów błogo


znów w oczach

jest złoto