zamieszkałam w kącie
w rogu
ze świeczką w rękach
zapałką paloną
jedna za drugą
i bose stopy
i sucha twarz
strach w oczach
i ani jeden
krok w przód
tak trochę bezpiecznie mi tu
trochę ciepło
i trochę wygodnie
Ojej
przecież wilki tu przychodzą
w ten ciemny kąt
czego chcą
o co wyją
jak ja przecież biedna wszystkim
Zaczęły z oczu wypływać mi łzy
bez fotografii starych
ani bez tuleń bezpowrotnych
Łzy nicości
i nic i nic i nic
i łza
i kap
a nie ma o co
bo w duszy pusto
nie ma czym mówić
tym bardziej wydalać
coraz bardziej obojętna
niewyraźna
Przyjedź
chodź trochę nakarm
chodź trochę obudź
z bezczułości
sobota, 23 listopada 2013
Tilky
Називаю Тебе мій Кочаний
почуй мій голос
Голос bażаня
Будь ласка, прийди до мене
Чочу
відкрий мене...
Серед лісів , серед полів
знайди мене всюди буду
Чи бідна чи нешчаслівая
прилети до мене
Зміни мою долю
моє żутя
Все Тобі віддам
трошки сонця
Трошки неба
все, чого тобі треба
тільки будь, тількі прийди
тільки кочай, тільки непокідай
почуй мій голос
Голос bażаня
Будь ласка, прийди до мене
Чочу
відкрий мене...
Серед лісів , серед полів
знайди мене всюди буду
Чи бідна чи нешчаслівая
прилети до мене
Зміни мою долю
моє żутя
Все Тобі віддам
трошки сонця
Трошки неба
все, чого тобі треба
тільки будь, тількі прийди
тільки кочай, тільки непокідай
sobota, 9 listopada 2013
zbyt silna
Proszę
unieś mnie przez dzień
dwa
na minut parę
Zbyt silna
by ktoś ją chciał
pod opiekę
za rączkę prowadzić
dźwigać
i dać możliwość
bezwładu ciała.
Zbyt silna
dlatego wszyscy twierdzili
że podpory nie potrzebuje.
męskiego ramienia
zrozumienia
i oczu wprost.
dosłownie powiedzianych.
Zbyt prawdziwa i mocna
to dlatego tchórzyli
nocami zachwycając się
nogami długimi
Zbyt dosłowna , nieprosta
nikt nie chciał mieć przeciwnika
i w życiu, na scenie
w kościele
w rozmowach o Bogu
i aborcjach.
dlatego też łatwiej było zostawiać
ze strachu przed przerastaniem
ze strachu przed mniejszym ego
ze strachu przed zaangażowaniem
i stałym poczuciem
nie jestem lepszy nie jestem lepszy nie jestem lepszy nie jestem lepszy nie jestem lepszy
unieś mnie przez dzień
dwa
na minut parę
Zbyt silna
by ktoś ją chciał
pod opiekę
za rączkę prowadzić
dźwigać
i dać możliwość
bezwładu ciała.
Zbyt silna
dlatego wszyscy twierdzili
że podpory nie potrzebuje.
męskiego ramienia
zrozumienia
i oczu wprost.
dosłownie powiedzianych.
Zbyt prawdziwa i mocna
to dlatego tchórzyli
nocami zachwycając się
nogami długimi
Zbyt dosłowna , nieprosta
nikt nie chciał mieć przeciwnika
i w życiu, na scenie
w kościele
w rozmowach o Bogu
i aborcjach.
dlatego też łatwiej było zostawiać
ze strachu przed przerastaniem
ze strachu przed mniejszym ego
ze strachu przed zaangażowaniem
i stałym poczuciem
nie jestem lepszy nie jestem lepszy nie jestem lepszy nie jestem lepszy nie jestem lepszy
czwartek, 7 listopada 2013
wolność
spal mnie
spal mnie wzrokiem
wypal wszystko co wrzące
wypal gałęzie w oczach
rozbierz
a potem dodawaj otuchy.
Wyłów ze mnie ten szał
którym nie potrafię krzyczeć
znajdź to szaleństwo
i zrób z nim co chcesz
spakuj, weź,
obojętne mi to.
Ubierz mój niedosyt
może go nakarm
dosyć
przypraw
znajdź mnie. mnie
a nie moje.
jak już mnie znajdziesz
wgryzę się bezpowrotnie
uwolnij moje pąki
niech rosną, niech rosną
zielone
i kwiaty
i łąki życia.
Z zachwytu zakrzyczę
z szałości
zejdę.
Zerwij ze mnie pasy
bezpieczeństwa
blokad wszelkich
pozwól mi wyjść
z ciała materii
Pozwól mi być
istnieć prawdą
żarem
dzikością
nie zważajmy na zasady
dziś umysł za słaby
na logiczne tłumaczenia
na za i przeciw.
wtorek, 29 października 2013
słoiki
chowała w lesie
wszystko co miała
po słoikach chowała
miłości płyny
hektolitry
wypływających z żył
gorzkiej miłości
Chowała w lesie
i zakopywała
słoiki
z dobrem
co jej pan wilk chciał
kiedyś z jeść
i Pani czarownica
na codzień chodzi
bez serca
żeby nikt nie jadł, nie kradł
nie drapał, nie płakał
tak jest bezpieczniej
wszystko co miała
po słoikach chowała
miłości płyny
hektolitry
wypływających z żył
gorzkiej miłości
Chowała w lesie
i zakopywała
słoiki
z dobrem
co jej pan wilk chciał
kiedyś z jeść
i Pani czarownica
na codzień chodzi
bez serca
żeby nikt nie jadł, nie kradł
nie drapał, nie płakał
tak jest bezpieczniej
niedziela, 13 października 2013
namalowałam Ciebie
puk puk
serduszko zapukało
troszkę mocniej się zagrzało
czy przyjdziesz miły
czy przyjedziesz
już placek stygnie
placek malinowy
za oknem kare konie
konie czekają
Namalowałam Ciebie
na okienku
przy piecu
co by ciepło było
Namalowałam Ciebie
w kąciku
na dachu
i będę patrzeć
gdy się o czymś marzy
wystarczy to namalować
to tak niedaleko
aby stało się
serduszko zapukało
troszkę mocniej się zagrzało
czy przyjdziesz miły
czy przyjedziesz
już placek stygnie
placek malinowy
za oknem kare konie
konie czekają
Namalowałam Ciebie
na okienku
przy piecu
co by ciepło było
Namalowałam Ciebie
w kąciku
na dachu
i będę patrzeć
gdy się o czymś marzy
wystarczy to namalować
to tak niedaleko
aby stało się
poniedziałek, 9 września 2013
Tato
Tato
ja dla Ciebie
muszę być sobą
tak badzo zainwestowałeś w to
bym patrząc na siebie w lustrze
była dumna z tego co widzę.
Tato
ja muszę
dla Ciebie
dla siebie
być wszystkim muzycznym
i nie zwracać uwagii na słowa tych głupców
którzy całe szczęście zamknęli w liczbach paru
jak to przecież chodzi o wolność
którą tak doskonale
rozumiemy....
Nie mogę nikomu powiedzieć
co powiedziałeś mi kiedyś tam...
z pośród tej piątki
rozbitej
nie mogę.
Zaśpiewam pieśń prawdy
gdy przyjdzie na to czas
całą sobą
prostym wzrokiem
wyjdę
zawyję
a potem
po prostu
zasnę.
Tato
dla Ciebie
pokażę wszystkim
że nie warto się bać
Pokażę wszystkim
jak rosną skrzydła
na własnym przykładzie
Twoja córka
ja dla Ciebie
muszę być sobą
tak badzo zainwestowałeś w to
bym patrząc na siebie w lustrze
była dumna z tego co widzę.
Tato
ja muszę
dla Ciebie
dla siebie
być wszystkim muzycznym
i nie zwracać uwagii na słowa tych głupców
którzy całe szczęście zamknęli w liczbach paru
jak to przecież chodzi o wolność
którą tak doskonale
rozumiemy....
Nie mogę nikomu powiedzieć
co powiedziałeś mi kiedyś tam...
z pośród tej piątki
rozbitej
nie mogę.
Zaśpiewam pieśń prawdy
gdy przyjdzie na to czas
całą sobą
prostym wzrokiem
wyjdę
zawyję
a potem
po prostu
zasnę.
Tato
dla Ciebie
pokażę wszystkim
że nie warto się bać
Pokażę wszystkim
jak rosną skrzydła
na własnym przykładzie
Twoja córka
o uśmiechu który nie wraca
Rozstrój nerwowy
czy roztwór z głowy?
czy uśmiech
czy łza
czy niepewność
o jutro
jestem słońcem
kiedy świeci
jeżeli go nie ma
albo raczej
nie pojawia się na niebie
wtedy raczej staję się schizofreniczką
pochłoniętą szukaniem światła
którego nie dasz mi Ty
nie dasz mi Ty
bo nigdy nie potrafiłeś
wytworzyć z siebie
energii i ciepła
którego potrzebuje
do zwykłych procesów życiowych
więc proszę
lepiej mnie nie kochaj
lepiej mnie nienawidź
może to Ci lepiej wyjdzie
lepiej mnie nie kochaj
bo robisz to źle, za mało
ja się dusze, ja pragnę
otrzymać połowę tego
co daję..
taki już los kobiet
z uśmiechem
które ładują radość
we wszystko
co dają
najbardziej w te torty malinowe
podawane z największym uczuciem
szczerości
czy roztwór z głowy?
czy uśmiech
czy łza
czy niepewność
o jutro
jestem słońcem
kiedy świeci
jeżeli go nie ma
albo raczej
nie pojawia się na niebie
wtedy raczej staję się schizofreniczką
pochłoniętą szukaniem światła
którego nie dasz mi Ty
nie dasz mi Ty
bo nigdy nie potrafiłeś
wytworzyć z siebie
energii i ciepła
którego potrzebuje
do zwykłych procesów życiowych
więc proszę
lepiej mnie nie kochaj
lepiej mnie nienawidź
może to Ci lepiej wyjdzie
lepiej mnie nie kochaj
bo robisz to źle, za mało
ja się dusze, ja pragnę
otrzymać połowę tego
co daję..
taki już los kobiet
z uśmiechem
które ładują radość
we wszystko
co dają
najbardziej w te torty malinowe
podawane z największym uczuciem
szczerości
niedziela, 1 września 2013
jesienne dlaczego
tak bardzo wstydzę się jesieni.
przez swoją melancholijność.
przez jej melancholijność
odsłonę tajemnicy.
dlaczego nie ma słońca dlaczego nie ma słońca dlaczego nie ma słońca
dlaczego liście śpiewają :
a teraz możecie się smucić
łzy płyną same, ludzie szarzy, starsi ludzie, ludzie mówiący, ludzie żegnający się,ludzie wspominający, ludzie zaczynający, ludzie wyjeżdżający, ludzie bez pracy, ludzie bez sensu, ludzie bez głów-ale z telewizorami
ludzie coraz bardziej samotni.
to chyba to jest ta harmonia, o której
mówiła ładnie ubrana pani
w chusty
i z kropką na czole
przez swoją melancholijność.
przez jej melancholijność
odsłonę tajemnicy.
dlaczego nie ma słońca dlaczego nie ma słońca dlaczego nie ma słońca
dlaczego liście śpiewają :
a teraz możecie się smucić
łzy płyną same, ludzie szarzy, starsi ludzie, ludzie mówiący, ludzie żegnający się,ludzie wspominający, ludzie zaczynający, ludzie wyjeżdżający, ludzie bez pracy, ludzie bez sensu, ludzie bez głów-ale z telewizorami
ludzie coraz bardziej samotni.
to chyba to jest ta harmonia, o której
mówiła ładnie ubrana pani
w chusty
i z kropką na czole
przez uszy do narządów płciowych
mój wyimaginowany mężczyzna karmi mnie muzyką. podaje mi nuty do ust.
klucz basowy w biust.
tylko to tak ładnie tak czysto
bez-dotykalnie
kochamy się oczami
które rozpływają się w wyższych poziomach jaźni
i podświadomych kolorów
ten rytm mi nie przestaje
ten rytm nie przestaje mi
nie przestaje tańczyć
przez ten rytm
który ty
który ten
któryś Ty
klucz basowy w biust.
tylko to tak ładnie tak czysto
bez-dotykalnie
kochamy się oczami
które rozpływają się w wyższych poziomach jaźni
i podświadomych kolorów
ten rytm mi nie przestaje
ten rytm nie przestaje mi
nie przestaje tańczyć
przez ten rytm
który ty
który ten
któryś Ty
niedziela, 28 lipca 2013
notatka o szczęściu
Wiesz, człowiek tak bardzo czeka na moment, aby stać się
szczęśliwym. Cały czas myśli o przyszłości- zrobię jeszcze dwa prania, pomyję
naczynia, spłacę kredyt, pójdę się wysrać, wezmę ślub, urodzę dzieci... i tak w
nieskończoność. Zarabia pieniądze latami, aby wydać je na fascynujące meble,
które zdobią jego dom , w którym nie przebywa. A jak już przebywa, jest tak
zajęty, aż nie zwraca na otaczającą go przestrzeń uwagii. Haruje żeby raz w
roku odpocząć, a podczas tego ,,wypoczynku” myśli, co mógł jeszcze zrobić i co
go czeka do zrobienia. Analizuje , kalkuluje, marzy i niedowierza. Przez co
staje się coraz bardziej pogrążony w błędnym, nieszczęśliwym kole. Kole, które
gdy tylko powróci do miejsca pierwotnego, podwaja swoją siłę smutku, zmęczenia
i zawiści.
A wystarczy tylko stanąć stopą w bok
Albo zrobić krok w przód
Powiedzieć sobie „kocham” i otworzyć się na to słowo. Niech
rozlewa się w każdej komórce naszego ciała i mówi do każdego stworzenia
,,kocham, gdyż jesteś”, ,, kocham, gdyż istniejesz”. I jakby mogłobyć cudownie,
gdyby każdy, każdy to pojął, że można być taką fabryką szczęśćia, zamknąć się w
kole, albo otworzyć – na koło miłośći i jasności. Wylewać oczami miłość, dawać
przez skóre wszystkie najpiękniejsze kolory ziemii, mieć czas na dotyk i
przytulenie, mięc oczy wyrozumiałe, a uszy słuchające.
Wiesz, tak bardzo chciałabym pomnożyć to dobro otrzymane. Pomnożyć
i oddać jak bumerang z podwojoną, ba, z postokrotnioną siłą oddawać! Chciałabym
Cię zbawić uśmiechem, tak jak każdego, ale tym razem tak, aby się udało.
Czy da się?
Zmuchnąć te wszystkie zmory, które czają się obok łóżka,
zaśmiecając sny. Przeganiać wszystkie wiatry i deszcze, chmury łapać do
kieszeni...! proszę, powiedz mi, że się da!
Jeżeli tak, zrobię wszystko!
Namaluję słońce, posadzę kwiaty, wybuduje domy, rozłożę
rzeki jak dywany.
Tylko powiedz mi, że się da...!
Dam w każdego człowieka
Serduszka dwa
Cztery
Pięć
Jedno.
Tak.
Niech każdy sercem będzie
Wiecznie bijącym
niedziela, 14 lipca 2013
cztery ściany
Widzisz tą ścianę nad nami? nigdy wcześniej jej nie było, a może jej nie widziałam... Dziwnie biała... i tak blisko oczu. Tak dawno nie patrzyłam do góry, może dlatego nie zauważyłam zmiany... niedawno tam było niebo...
Niebo mówisz? Niebo jakie?
Niebo niebieskoróżowofioletowe. takie nieuzasadnione.
to musiało być dawno temu... ostatnimi czasy patrzysz wyłącznie na podłogę. i dostrzegasz tylko to, co w tym świecie. na tej przestrzeni. piętrze numer 0.
rzeczywiście, nie podnoszę wzroku, chwytam panicznie się przedmiotów, ażeby ochroniły mnie przed szczerością. szczerością realności.. realności, której nie ma...
dlaczego mówisz, dlaczego myślisz?
bo nie chce już wyglądać... chce być astralnym ciałem, chcę być dosłownością... duszą jedynie bez ubrania, a dusza moja spalona... czy powstanie kolejny raz.. czy z popiołu się urodzi by w blasku przebić ścianę?
mówisz o tej ścianie? nad nami? nie wiem, wydaje się być bardzo trwała i szczelna... zobacz, dookoła nas też ściany... a gdzie okna...? wiesz co, to chyba zamknięta przestrzeń.. ale dziwnie, nikogo nie ma
nikogo nie ma nikogo nie ma niko go nie ma ni ko
skrzynka betonowa
nas uwięziła
to puapka
ale co nas uratuje uratuje nas co nas uratuje
Tylko może zrobić to
miłość
ale jak
jeżeli bez serca teraz stoimy?
Wiesz co. połóżmy się na wznak..Ty będziesz wierzył w to, że jesteś dobrym człowiekiem
a ja postaram się otworzyć klatkę, ażeby gram światła się dostał
może nam się coś z tego urodzi
światło przejdzie przez ściany ściana zamieni się w kolor kolor w drzewa drzewa w niebo niebo we wszechświat
i tak miłość się rozmnoży...
halo. halo...
słyszysz mnie
dlaczego nie odpowiadasz halo
halo, nie żartuje halo
powiedz coś, proszę
powiedz coś
powiedz
Niebo mówisz? Niebo jakie?
Niebo niebieskoróżowofioletowe. takie nieuzasadnione.
to musiało być dawno temu... ostatnimi czasy patrzysz wyłącznie na podłogę. i dostrzegasz tylko to, co w tym świecie. na tej przestrzeni. piętrze numer 0.
rzeczywiście, nie podnoszę wzroku, chwytam panicznie się przedmiotów, ażeby ochroniły mnie przed szczerością. szczerością realności.. realności, której nie ma...
dlaczego mówisz, dlaczego myślisz?
bo nie chce już wyglądać... chce być astralnym ciałem, chcę być dosłownością... duszą jedynie bez ubrania, a dusza moja spalona... czy powstanie kolejny raz.. czy z popiołu się urodzi by w blasku przebić ścianę?
mówisz o tej ścianie? nad nami? nie wiem, wydaje się być bardzo trwała i szczelna... zobacz, dookoła nas też ściany... a gdzie okna...? wiesz co, to chyba zamknięta przestrzeń.. ale dziwnie, nikogo nie ma
nikogo nie ma nikogo nie ma niko go nie ma ni ko
skrzynka betonowa
nas uwięziła
to puapka
ale co nas uratuje uratuje nas co nas uratuje
Tylko może zrobić to
miłość
ale jak
jeżeli bez serca teraz stoimy?
Wiesz co. połóżmy się na wznak..Ty będziesz wierzył w to, że jesteś dobrym człowiekiem
a ja postaram się otworzyć klatkę, ażeby gram światła się dostał
może nam się coś z tego urodzi
światło przejdzie przez ściany ściana zamieni się w kolor kolor w drzewa drzewa w niebo niebo we wszechświat
i tak miłość się rozmnoży...
halo. halo...
słyszysz mnie
dlaczego nie odpowiadasz halo
halo, nie żartuje halo
powiedz coś, proszę
powiedz coś
powiedz
sobota, 13 lipca 2013
amnezja
jak mam na imię?
przepraszam, możesz mi przypomnieć?
zgubiłam drogę do domu
przez las?
przepraszam, ale ja nic nie widzę
czy możesz mnie podprowadzić?
proszę, przypomnij mi kim jestem
co lubię
i jak wczoraj śniłam
czy lubię kwiaty, a może kocham biec...
ja nic nie pamiętam...
tylko te ręce dziwnie podobne
do tamtych
Proszę, opowiedz mi o czym marzyłam
kiedy jeszcze nie umarłam
czy umiałam latać?
czy straciłam wszystko?
proszę, powiedz mi
czy wszystko straciłam...
już nie wiem
jak się kocha
bo tylko czuje
że nie potrafię
dawać ciepła
które dawniej
tak bardzo grzało
napotkane twarze
dusze wspólnoty
rozradowanie
proszę , pokaż mi jeszcze raz drogę
którędy szczęściem dojdę do...
przepraszam, możesz mi przypomnieć?
zgubiłam drogę do domu
przez las?
przepraszam, ale ja nic nie widzę
czy możesz mnie podprowadzić?
proszę, przypomnij mi kim jestem
co lubię
i jak wczoraj śniłam
czy lubię kwiaty, a może kocham biec...
ja nic nie pamiętam...
tylko te ręce dziwnie podobne
do tamtych
Proszę, opowiedz mi o czym marzyłam
kiedy jeszcze nie umarłam
czy umiałam latać?
czy straciłam wszystko?
proszę, powiedz mi
czy wszystko straciłam...
już nie wiem
jak się kocha
bo tylko czuje
że nie potrafię
dawać ciepła
które dawniej
tak bardzo grzało
napotkane twarze
dusze wspólnoty
rozradowanie
proszę , pokaż mi jeszcze raz drogę
którędy szczęściem dojdę do...
sobota, 11 maja 2013
październikowo-listopadowo
Nazywam się pojutrze
pojutrze juczni ranku
od wczoraj jestem jutrem
od jutra do poranku
tak mi się zlewa noc dzień
październik deszcz.
o zgrozo! listopadzie
duch mi wskaże wieczność?
naiwnie patrzę w deszcz,
chcę Cię mimo tego jeść
wśród liści już nieżółtych
już zgniłych
chmur brudnych
ludzi bez uśmiechu
bez twarzy bez imienia
jadących
a wśród nich mała iskierka szczęścia
na jutro na kolację zorze poranka
ja skaczę biegnę pachnę
bo jestem jestem wciąż.
nie wczoraj nie jutro
na dziś
na teraz
bezterminowo
nie znam zegarów
złap mnie w tej puapce
kochanie...
a już pachną znicze
to jesień
jesień
jesień....
pojutrze juczni ranku
od wczoraj jestem jutrem
od jutra do poranku
tak mi się zlewa noc dzień
październik deszcz.
o zgrozo! listopadzie
duch mi wskaże wieczność?
naiwnie patrzę w deszcz,
chcę Cię mimo tego jeść
wśród liści już nieżółtych
już zgniłych
chmur brudnych
ludzi bez uśmiechu
bez twarzy bez imienia
jadących
a wśród nich mała iskierka szczęścia
na jutro na kolację zorze poranka
ja skaczę biegnę pachnę
bo jestem jestem wciąż.
nie wczoraj nie jutro
na dziś
na teraz
bezterminowo
nie znam zegarów
złap mnie w tej puapce
kochanie...
a już pachną znicze
to jesień
jesień
jesień....
drewniane miłości
tylko mnie złap za rękę
w powietrzu
podeprzyj sece
bo już zbyt mała zbyt sama
tylko się stwórz
ze śniegu
sublimacja
imaginacja
Choć drewniany chłopczyku
krok w krok krok w krok
kolano stopa dłoń
przejdźmy razem wszystko
przeżyjmy cztery pory roku
tylko się stwórz
tylko bądź
tylko nie odchodź
nie odchodź
tylko przytulaj
tylko mów
nawet swym drewnem
wznieć mnie znów
w powietrzu
podeprzyj sece
bo już zbyt mała zbyt sama
tylko się stwórz
ze śniegu
sublimacja
imaginacja
Choć drewniany chłopczyku
krok w krok krok w krok
kolano stopa dłoń
przejdźmy razem wszystko
przeżyjmy cztery pory roku
tylko się stwórz
tylko bądź
tylko nie odchodź
nie odchodź
tylko przytulaj
tylko mów
nawet swym drewnem
wznieć mnie znów
drewniane miłości
tylko mnie złap za rękę
w powietrzu
podeprzyj sece
bo już zbyt mała zbyt sama
tylko się stwórz
ze śniegu
sublimacja
imaginacja
Choć drewniany chłopczyku
krok w krok krok w krok
kolano stopa dłoń
przejdźmy razem wszystko
przeżyjmy cztery pory roku
tylko się stwórz
tylko bądź
tylko nie odchodź
nie odchodź
tylko przytulaj
tylko mów
nawet swym drewnem
wznieć mnie znów
w powietrzu
podeprzyj sece
bo już zbyt mała zbyt sama
tylko się stwórz
ze śniegu
sublimacja
imaginacja
Choć drewniany chłopczyku
krok w krok krok w krok
kolano stopa dłoń
przejdźmy razem wszystko
przeżyjmy cztery pory roku
tylko się stwórz
tylko bądź
tylko nie odchodź
nie odchodź
tylko przytulaj
tylko mów
nawet swym drewnem
wznieć mnie znów
drewniane miłości
tylko mnie złap za rękę
w powietrzu
podeprzyj sece
bo już zbyt mała zbyt sama
tylko się stwórz
ze śniegu
sublimacja
imaginacja
Choć drewniany chłopczyku
krok w krok krok w krok
kolano stopa dłoń
przejdźmy razem wszystko
przeżyjmy cztery pory roku
tylko się stwórz
tylko bądź
tylko nie odchodź
nie odchodź
tylko przytulaj
tylko mów
nawet swym drewnem
wznieć mnie znów
w powietrzu
podeprzyj sece
bo już zbyt mała zbyt sama
tylko się stwórz
ze śniegu
sublimacja
imaginacja
Choć drewniany chłopczyku
krok w krok krok w krok
kolano stopa dłoń
przejdźmy razem wszystko
przeżyjmy cztery pory roku
tylko się stwórz
tylko bądź
tylko nie odchodź
nie odchodź
tylko przytulaj
tylko mów
nawet swym drewnem
wznieć mnie znów
niedziela, 5 maja 2013
oswoić rzeczywistość
oswoić dzisiaj muszę to wszystko co codziennie dostaje.
niezrozumienie i niedopowiedzenie.
ciągły zarzut i kilka słów krytyki.
przecież muszę usłyszeć jak jestem
nieperfekcyjna.
a mam ochotę krzyczeć i uciekać
dlatego piszę to piosenkę
to boli przekuwa serce.
dlatego łapie za flirt
i przetwarzam wszystko co dobre
łapie z powietrza dobre wspomnienia
i otulam się ludźmi pełnymi miłości
serce nie sługa. więc kocham za dużo.
a czy można, czy można dawać więcej?
można i nie przestanę
chce czerpać więcej i się nie poddawać
codziennie wstawać
i uśmiechem gwarantować piękno
jakie znajduje się w przestworzach.
niesprawiedliwość?
znasz to , codzienność
nie można się z tym zgodzić, nie można przywyknąć
ale można dawać słońce
by każdy ból zatopić światłem
łagodnością wspierać
rękę podać i być bliżej.
Ile niedopowiedzianych historii, miłości nieskończonych, ludzi niepoznanych
trzeba oswoić pragnienia
jeżeli nie da się czegoś zmienić, nie czekaj
łap jedynie za swoje marzenia.
Człowiek coraz bardziej samotny
i tak bardzo pragnący wspólności
otwórz oczy szerzej
dostrzeżesz w końcu łąki spełnienia
niezrozumienie i niedopowiedzenie.
ciągły zarzut i kilka słów krytyki.
przecież muszę usłyszeć jak jestem
nieperfekcyjna.
a mam ochotę krzyczeć i uciekać
dlatego piszę to piosenkę
to boli przekuwa serce.
dlatego łapie za flirt
i przetwarzam wszystko co dobre
łapie z powietrza dobre wspomnienia
i otulam się ludźmi pełnymi miłości
serce nie sługa. więc kocham za dużo.
a czy można, czy można dawać więcej?
można i nie przestanę
chce czerpać więcej i się nie poddawać
codziennie wstawać
i uśmiechem gwarantować piękno
jakie znajduje się w przestworzach.
niesprawiedliwość?
znasz to , codzienność
nie można się z tym zgodzić, nie można przywyknąć
ale można dawać słońce
by każdy ból zatopić światłem
łagodnością wspierać
rękę podać i być bliżej.
Ile niedopowiedzianych historii, miłości nieskończonych, ludzi niepoznanych
trzeba oswoić pragnienia
jeżeli nie da się czegoś zmienić, nie czekaj
łap jedynie za swoje marzenia.
Człowiek coraz bardziej samotny
i tak bardzo pragnący wspólności
otwórz oczy szerzej
dostrzeżesz w końcu łąki spełnienia
środa, 1 maja 2013
a gdyby tak być
a gdyby tak być ciut głupszą. tak ciut. mieć mniej do powiedzenia i mieć głowę pełną informacji z podręczników. być skoncentrowaną, poukładaną. grzeczną.
bez własnego zdania, bez własnych przekonań.
mieć włosy koloru mysiego, zwykłą twarz i normalną figurę. mieć oczy średnio duże. mieć oczy bez głodu duszy. mieć chłopaka z tego samego miasteczka. być z małego miasta. małego miasta. być głupsza. być chudsza.
głupsza. mniej czująca. mniej wiedząca. normalniejsza. prostsza w obsłudze.
a z tymi ubraniami ze sklepu. tego sklepu na rogu. o tam.
i być zwykłą uczennicą liceum najzwyklejszego i przeżywać najzwyczajniejsze historię zakochiwania, odkochiwania, spotkań, spacerków, imprez, pijaństwa. mieć do powiedzenia tyle samo, co inni. nie lubić kościoła i być lewicowa. liberalna. pro aborcyjna. pro homoseksualna. pro in-vitrova i pro seksualno-wolnościowa. pro-wolno związkowa. pro-tvn'owska. i anty-katolicka. i anty-chrześcijańska. i anty-życiowa. i anty-brzydka. i anty-personalna.
i pro-egocentryczna
i anty-egzystencjonalna.
jak taka bym była. Boże. jak łatwiej było by mi.
bym miała kogoś. bym mniej czuła i była wspanialsza dla otoczenia. bym była naj-zwyczajna. zwyczajna do granic możliwości. i miała bym te brwi, co dziewczyny teraz mają. i te kości policzkowe. i te nogi.
ale nie.
Ty Panie stworzyłeś mnie zupełnie inną.
oczywiście chwała Ci za to!
jednakże dlaczego? pytam się dlaczego z ciekawości... no bo jaki miałbyś sens w utrudnianiu czyjegoś życia.
jak można wyrosnąć głęboko wierzącym w rodzinie ateistyczno-agnostycznej?
a ja mam coraz mniej siły na to bycie sobą. coraz mniej.
to chociaż Panie może ześlij mi jakiegoś tam ze swoich
cobyśmy się tak razem powspierali w tej dziwności...?
przecież za niedługo koniec świata!
bez własnego zdania, bez własnych przekonań.
mieć włosy koloru mysiego, zwykłą twarz i normalną figurę. mieć oczy średnio duże. mieć oczy bez głodu duszy. mieć chłopaka z tego samego miasteczka. być z małego miasta. małego miasta. być głupsza. być chudsza.
głupsza. mniej czująca. mniej wiedząca. normalniejsza. prostsza w obsłudze.
a z tymi ubraniami ze sklepu. tego sklepu na rogu. o tam.
i być zwykłą uczennicą liceum najzwyklejszego i przeżywać najzwyczajniejsze historię zakochiwania, odkochiwania, spotkań, spacerków, imprez, pijaństwa. mieć do powiedzenia tyle samo, co inni. nie lubić kościoła i być lewicowa. liberalna. pro aborcyjna. pro homoseksualna. pro in-vitrova i pro seksualno-wolnościowa. pro-wolno związkowa. pro-tvn'owska. i anty-katolicka. i anty-chrześcijańska. i anty-życiowa. i anty-brzydka. i anty-personalna.
i pro-egocentryczna
i anty-egzystencjonalna.
jak taka bym była. Boże. jak łatwiej było by mi.
bym miała kogoś. bym mniej czuła i była wspanialsza dla otoczenia. bym była naj-zwyczajna. zwyczajna do granic możliwości. i miała bym te brwi, co dziewczyny teraz mają. i te kości policzkowe. i te nogi.
ale nie.
Ty Panie stworzyłeś mnie zupełnie inną.
oczywiście chwała Ci za to!
jednakże dlaczego? pytam się dlaczego z ciekawości... no bo jaki miałbyś sens w utrudnianiu czyjegoś życia.
jak można wyrosnąć głęboko wierzącym w rodzinie ateistyczno-agnostycznej?
a ja mam coraz mniej siły na to bycie sobą. coraz mniej.
to chociaż Panie może ześlij mi jakiegoś tam ze swoich
cobyśmy się tak razem powspierali w tej dziwności...?
przecież za niedługo koniec świata!
skończ ze mną
za dużo lat
za dużo
za dużo łez
bez sensownych
za dużo niedomówień
a serce zbyt głupie.
niewdzięczność
nie odzywa się
niejasność
nie daje wytchnienia
dałabym Ci pistolet
i błagam Cię
dobij mnie jak zwierzę
za długo cierpię
dobij mnie jak zwierzę
bo przez Ciebie
oczy moje dziwnie patrzą
jak już nie tulisz
to może zrób coś więcej
bo zapomnieć się nie da
jak już nie tulisz
nie śpiewasz
nie patrzysz
zrób coś dla mnie
to jedno jesteś mi dłużny.
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
kłótnia o
a czy po śmierci ktoś się pokłóci o duszę moją?
czy ktoś ją zechce?
za młodu i owszem. kwiaty rosły. pełno ogrodów. pełno słońca.
za młodu i owszem.
ale czy po śmierci ktoś mnie ze chce
wpuści mnie tam gdzie w końcu pełne szczęście?
gdzie nic nie trzeba
jedzenia nie ma
i tych strasznych przebieranek
kultu twarzy smukłych nóg i biustów nieprzeciętnie dużych
puk puk. czy wpuści mnie ktoś tam
ja wiem, że czyściec jest tutaj i trzeba umierać szczęśliwym.
ale wszystkiego nie mogę sobie zapracować.
niestety.
nie mogę zmusić kogoś do miłości
do bliskości
do słuchania
nawet sama siebie nie potrafię zmusić do silnej woli przeczystości.
Ty
co Jesteś
pełen miłosierdzia
zważ na dziury na mej duszy
że to przez ludzi
a ja kartką zbyt
nie drutem
przyjmowałam.
Ty co Jesteś
pełen miłosierdzia i wiary
może Ty uwierz we mnie
bo ja w Ciebie wierze
i ostatnio nic nie widzę
nic mi to nie daję
niestety.
a może weź mnie do góry
a może pokaż latanie
a może daj mi ubranie lniane
a może zamień w niewidzialną
czy ktoś ją zechce?
za młodu i owszem. kwiaty rosły. pełno ogrodów. pełno słońca.
za młodu i owszem.
ale czy po śmierci ktoś mnie ze chce
wpuści mnie tam gdzie w końcu pełne szczęście?
gdzie nic nie trzeba
jedzenia nie ma
i tych strasznych przebieranek
kultu twarzy smukłych nóg i biustów nieprzeciętnie dużych
puk puk. czy wpuści mnie ktoś tam
ja wiem, że czyściec jest tutaj i trzeba umierać szczęśliwym.
ale wszystkiego nie mogę sobie zapracować.
niestety.
nie mogę zmusić kogoś do miłości
do bliskości
do słuchania
nawet sama siebie nie potrafię zmusić do silnej woli przeczystości.
Ty
co Jesteś
pełen miłosierdzia
zważ na dziury na mej duszy
że to przez ludzi
a ja kartką zbyt
nie drutem
przyjmowałam.
Ty co Jesteś
pełen miłosierdzia i wiary
może Ty uwierz we mnie
bo ja w Ciebie wierze
i ostatnio nic nie widzę
nic mi to nie daję
niestety.
a może weź mnie do góry
a może pokaż latanie
a może daj mi ubranie lniane
a może zamień w niewidzialną
sobota, 27 kwietnia 2013
nianio...
pustka zawitała wczoraj przez moje okna.
dosięgnęła mnie tak samo jak powietrze wypełnione pyłkami słońcem i miłością par mijanych.
tak samo jak wiosna w głowach i na drzewach.
pustka mnie odwiedza.
a łzy kapią same. po prostu. kwaśne deszcze i zepsucie atmosfery.
i już nie słyszę Twojego głosu.
tak przyzwyczajona do niego.
do wszystkiego co z Tobą.
i ta dłoń, która chodzi za mną
jak ulotny świadek historii.
dłoń spracowana dłoń trzymająca książki dłoń zarabiająca dłoń prowadząca przez lat dużo dłoń i uścisk
który później stał się obrazem najbardziej uwiecznionym .
uścisk który dwa dni po uściśnięciu był nieprzytomny.
połam mnie skrusz przytul wznów
połam mnie złam zaprowadź tam
gdzie dusze spacerują wokół wód najczystszych
weź mnie.
zamykam oczy.
czekam.
na raz na dwa na raz
we śnie przyjdź mi
nienaruszony
dosięgnęła mnie tak samo jak powietrze wypełnione pyłkami słońcem i miłością par mijanych.
tak samo jak wiosna w głowach i na drzewach.
pustka mnie odwiedza.
a łzy kapią same. po prostu. kwaśne deszcze i zepsucie atmosfery.
i już nie słyszę Twojego głosu.
tak przyzwyczajona do niego.
do wszystkiego co z Tobą.
i ta dłoń, która chodzi za mną
jak ulotny świadek historii.
dłoń spracowana dłoń trzymająca książki dłoń zarabiająca dłoń prowadząca przez lat dużo dłoń i uścisk
który później stał się obrazem najbardziej uwiecznionym .
uścisk który dwa dni po uściśnięciu był nieprzytomny.
połam mnie skrusz przytul wznów
połam mnie złam zaprowadź tam
gdzie dusze spacerują wokół wód najczystszych
weź mnie.
zamykam oczy.
czekam.
na raz na dwa na raz
we śnie przyjdź mi
nienaruszony
sobota, 30 marca 2013
apatia empatia
mam z głową kogiel-mogiel
apatię połączoną ze zbytnią empatią.
bieg i niemożliwość.
czas nie ratuje czas nie ratuje.
beton wzrósł przede mną
właśnie widzę
jak sięga 30 m.
proszę o '89!
wolność i bezmiar.
europo
powstań.
zapomniałam, jak się choduję drzewa
jak się łapie za rękę.
Wiesz, że śmierci nie ma?
miłość przełamuje wszystko
przenosi góry
nie zna końca.
bez ciała możemy żyć drugiego
bo duch z nami
i w nas.
nie opuścił nas
nie opuścił nas
jedynie jest jakiś inny
nienamacalny
śmierć jest jedynie za życia.
kiedy człowiek najbliższy
opuszcza Cię
nie mówiąc do widzenia
dobranoc
później mija, nigdy nie znając.
nie widząc
a kiedyś tak głęboko patrząc
dlatego, trzeba kochać do końca
i zasypiać szczęśliwym.
apatię połączoną ze zbytnią empatią.
bieg i niemożliwość.
czas nie ratuje czas nie ratuje.
beton wzrósł przede mną
właśnie widzę
jak sięga 30 m.
proszę o '89!
wolność i bezmiar.
europo
powstań.
zapomniałam, jak się choduję drzewa
jak się łapie za rękę.
Wiesz, że śmierci nie ma?
miłość przełamuje wszystko
przenosi góry
nie zna końca.
bez ciała możemy żyć drugiego
bo duch z nami
i w nas.
nie opuścił nas
nie opuścił nas
jedynie jest jakiś inny
nienamacalny
śmierć jest jedynie za życia.
kiedy człowiek najbliższy
opuszcza Cię
nie mówiąc do widzenia
dobranoc
później mija, nigdy nie znając.
nie widząc
a kiedyś tak głęboko patrząc
dlatego, trzeba kochać do końca
i zasypiać szczęśliwym.
niedziela, 17 lutego 2013
opowiadanie : Dziecko
WYSTĘPUJĄ:
Dziecko
dziecię
matka
chłopiec
inni,
krzyczała, biegła, zapłakana...
"Gdzie jest moje dziecie, gdzie ono jest?"
na jej twarzy malowała się rozpacz jaka ogarnia kobiety w czasie niepokoju. kobiety, których owoce zostają im odebrane podczas politycznych zamieszek, absurdu i nielogicznych rozwiązań.
już było po wszystkim.
"już będziesz spokojna, masz teraz czas na naukę, na zabawę. jesteś bezpieczna i głupia. takim osobom nie potrzebne są córki. " powiedziała jej matka, która pragnąc szczęścia dla swojego dziecka, ukradła jej skarb wstawiając do obcych, nie wiadomo gdzie. nie wiadomo jak.
matka stwierdziła, że jej Dziecko jest na tyle nie odpowiedzialne, że nie podoła opiece nad sobą, co dopiero nad własnym dziecięciem.
Dziewczyna dowiedziała się, że jest w ciąży dopiero w czwartym miesiącu po rozstaniu z chłopakiem. miała płaski brzuch, trochę większe piersi, polubiła za nadto czekoladę. będąc totalną pogubioną zapomniała się zabezpieczyć i zapomniała, że przecież kobieta krwawi co miesiąc.
dziecię było tylko jej, dlatego, że chłopiec, który ją zapłodnił, został wymazany doszczętnie z pamięci Dziecka. nie chciała,aby ktokolwiek był świadkiem jej niespełnionej miłości, nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział, że Dziecko mogła kogokolwiek pokochać.
powiedziała wszystkim, że jest to ciąża urojona, a dziecię wyimaginowane. poniektórzy uwierzyli.
gdy się dziecię urodziło nadała mu imię Ewa; aby tradycji stało się zadość. Dziecię było pamiątką po upadku, grzechu i dosłownej interpretacji kobiecości.
Dziecko bardzo przejęła się swoją rolą : matki. Kochała, myła, całowała delikatne stópeczki, śpiewała na dobranoc "A.... mori shej, mori drago piko nej.... aaa.. nananananan". patrzyła się w oczy Ewuni. oczy jej ojca. bardzo ciemne, o kształcie migdałów. bała się tych oczu. bała się, że ludzie dowiedzą się prawdy.
Ewa była dziecięciem lubiącym spać, dosyć pogodnym. Nie atakowały ją kolki , dlatego, że Dziecko bardzo dbała o swoją dietę. Karmiła podręcznikowo do 8 miesiąca życia .
Ewa zaczęła chodzić mając 10 miesięcy. to w tym okresie
na wiosnę
przypadkowo spotkały
pana chłopca, który robił zakupy. Dziecko była tak podniecona ze strachu, że cała jej uwaga skupiła się na tym, aby ON nie spostrzegł podobieństwa jakie dziecię idące z nią za rękę posiadają wzajemnie.
Dziecko pamięta jedynie , że ugięły się pod nią kolana z wrażenia i zemdlała przy regale z nabiałem.
późniejszy miesiąc był jak we mgle, gdyż nie pamiętała co działo się na prawdę, a co na niby. Czy chłopiec chciał im jednak pomóc, czy może uciec, czy może chciał płacić , dać dom. pomocną rękę.
na przełomie maja i czerwca Dziecko szła na egzaminy. miała jak zwykle na głowie niechlujnie związany koczek-cebulę. Luźny, biały t-shirt, który opadał jej na jedno ramię, odsłaniając przy tym jej długą szyję i kawałek pleców. Na nogach zwykłe jeansy. jeansy, które podkreślały jej długie, szczupłe nogi. na dłoniach trochę bransoletek, trochę pierścionków (które są dosyć ryzykownym dodatkiem do image'u młodej mamy-każdy mający małe dziecko zrozumie.), zwykłe białe trampki za 10 zł z tomexu. torba na ramie, nie zapięta, w której luźno złożone książki mieszają się z pieluchami dla dziecka,butelkami z mleka i dezodorantem.
wyszła w dzień. wróciła w nocy. nie doszła jeszcze do swojego bloku, dostała wiadomość
"problem z głowy".
zaczęła się zastanawiać o co chodzi. obiadu nie ugotowała, obiadu tzn. pomidorowej z koncentratu. nie ugotowała, gdyż wolała swojemu dziecięciu przeczytać trzy bajki ruskie. paprotki na balkonie podlane. więc jaki problem z głowy?" Ewe zostawiłam mamie...."
Dziecku zapaliła się lampka. zaczęła szybciej iść, czuć ciężar w klatce piersiowej, zaczęła nie regularnie oddychać. nerwowo. zaczęła biec. ktoś tam jej krzyknął " cześć blondi". zapomniała odpowiedzieć. nie miała na to czasu teraz. czuła się jak w dżungli. jakby biegła o przetrwanie.
wbiegła na osiedle kościuszkowskie, klatka 19. po schodach do góry. mieszkanie.
"-mamo, co zrobiłaś Z MOIM DZIECKIEM?
-przecież już Ci powiedziałam, że jesteś nieodpowiedzialna i głupia. nie masz czasu na dziecko , a tym bardziej głowy. jesteś lekkomyślna, nie umiesz się nawet zabezpieczać..."
Dziecku opadły ręce, otworzyła oczy i chciała krzyczeć, ale nie umiała z siebie nic wydusić , patrzyła , znowu zgięły jej się kolana. ledwo wypowiedziała
"-i?
-no i co? nie ugotowałaś zupy. nie można na ciebie liczyć. ewce potrzebna jest matka, a nie jakaś tam nastoletnia latawica. ja nie mam czasu na zajmowanie się dziećmi, poza tym już swoje odchowałam. dałam ewe temu patrykowi, co też chciał mieć dziecko, no dobry chłopak, widać po nim, że dobry. ty jesteś gówniarą. powiedziałam, żeby do ciebie nie dzwonili. możemy tam raz w tygodniu pojechać. ja nie mam czasu na takie pierdoły. jestem na emeryturze, ale trzeba obiad ugotować, a jak widać, ty go nie potrafisz zrobić. jesteś nikim. najlepiej to sobie zrobić bachora i porzucać starej, schorowanej matce, która ledwo zipie i łączy koniec z końcem. no co ryczysz? co ryczysz? to tylko gówniane, srające dziecko. bierz się lepiej za mycie garów"
powiedziała, mając dekolt i wałki na głowie.
Dziecko znów zemdlała. pojechała potem do swojej przyjaciółki Patrycji , aby odnaleźć swoją maleńką Ewunię.
znów zemdlała.
gdy się obudziła, było już wokół niej biało....
Dziecko
dziecię
matka
chłopiec
inni,
krzyczała, biegła, zapłakana...
"Gdzie jest moje dziecie, gdzie ono jest?"
na jej twarzy malowała się rozpacz jaka ogarnia kobiety w czasie niepokoju. kobiety, których owoce zostają im odebrane podczas politycznych zamieszek, absurdu i nielogicznych rozwiązań.
już było po wszystkim.
"już będziesz spokojna, masz teraz czas na naukę, na zabawę. jesteś bezpieczna i głupia. takim osobom nie potrzebne są córki. " powiedziała jej matka, która pragnąc szczęścia dla swojego dziecka, ukradła jej skarb wstawiając do obcych, nie wiadomo gdzie. nie wiadomo jak.
matka stwierdziła, że jej Dziecko jest na tyle nie odpowiedzialne, że nie podoła opiece nad sobą, co dopiero nad własnym dziecięciem.
Dziewczyna dowiedziała się, że jest w ciąży dopiero w czwartym miesiącu po rozstaniu z chłopakiem. miała płaski brzuch, trochę większe piersi, polubiła za nadto czekoladę. będąc totalną pogubioną zapomniała się zabezpieczyć i zapomniała, że przecież kobieta krwawi co miesiąc.
dziecię było tylko jej, dlatego, że chłopiec, który ją zapłodnił, został wymazany doszczętnie z pamięci Dziecka. nie chciała,aby ktokolwiek był świadkiem jej niespełnionej miłości, nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział, że Dziecko mogła kogokolwiek pokochać.
powiedziała wszystkim, że jest to ciąża urojona, a dziecię wyimaginowane. poniektórzy uwierzyli.
gdy się dziecię urodziło nadała mu imię Ewa; aby tradycji stało się zadość. Dziecię było pamiątką po upadku, grzechu i dosłownej interpretacji kobiecości.
Dziecko bardzo przejęła się swoją rolą : matki. Kochała, myła, całowała delikatne stópeczki, śpiewała na dobranoc "A.... mori shej, mori drago piko nej.... aaa.. nananananan". patrzyła się w oczy Ewuni. oczy jej ojca. bardzo ciemne, o kształcie migdałów. bała się tych oczu. bała się, że ludzie dowiedzą się prawdy.
Ewa była dziecięciem lubiącym spać, dosyć pogodnym. Nie atakowały ją kolki , dlatego, że Dziecko bardzo dbała o swoją dietę. Karmiła podręcznikowo do 8 miesiąca życia .
Ewa zaczęła chodzić mając 10 miesięcy. to w tym okresie
na wiosnę
przypadkowo spotkały
pana chłopca, który robił zakupy. Dziecko była tak podniecona ze strachu, że cała jej uwaga skupiła się na tym, aby ON nie spostrzegł podobieństwa jakie dziecię idące z nią za rękę posiadają wzajemnie.
Dziecko pamięta jedynie , że ugięły się pod nią kolana z wrażenia i zemdlała przy regale z nabiałem.
późniejszy miesiąc był jak we mgle, gdyż nie pamiętała co działo się na prawdę, a co na niby. Czy chłopiec chciał im jednak pomóc, czy może uciec, czy może chciał płacić , dać dom. pomocną rękę.
na przełomie maja i czerwca Dziecko szła na egzaminy. miała jak zwykle na głowie niechlujnie związany koczek-cebulę. Luźny, biały t-shirt, który opadał jej na jedno ramię, odsłaniając przy tym jej długą szyję i kawałek pleców. Na nogach zwykłe jeansy. jeansy, które podkreślały jej długie, szczupłe nogi. na dłoniach trochę bransoletek, trochę pierścionków (które są dosyć ryzykownym dodatkiem do image'u młodej mamy-każdy mający małe dziecko zrozumie.), zwykłe białe trampki za 10 zł z tomexu. torba na ramie, nie zapięta, w której luźno złożone książki mieszają się z pieluchami dla dziecka,butelkami z mleka i dezodorantem.
wyszła w dzień. wróciła w nocy. nie doszła jeszcze do swojego bloku, dostała wiadomość
"problem z głowy".
zaczęła się zastanawiać o co chodzi. obiadu nie ugotowała, obiadu tzn. pomidorowej z koncentratu. nie ugotowała, gdyż wolała swojemu dziecięciu przeczytać trzy bajki ruskie. paprotki na balkonie podlane. więc jaki problem z głowy?" Ewe zostawiłam mamie...."
Dziecku zapaliła się lampka. zaczęła szybciej iść, czuć ciężar w klatce piersiowej, zaczęła nie regularnie oddychać. nerwowo. zaczęła biec. ktoś tam jej krzyknął " cześć blondi". zapomniała odpowiedzieć. nie miała na to czasu teraz. czuła się jak w dżungli. jakby biegła o przetrwanie.
wbiegła na osiedle kościuszkowskie, klatka 19. po schodach do góry. mieszkanie.
"-mamo, co zrobiłaś Z MOIM DZIECKIEM?
-przecież już Ci powiedziałam, że jesteś nieodpowiedzialna i głupia. nie masz czasu na dziecko , a tym bardziej głowy. jesteś lekkomyślna, nie umiesz się nawet zabezpieczać..."
Dziecku opadły ręce, otworzyła oczy i chciała krzyczeć, ale nie umiała z siebie nic wydusić , patrzyła , znowu zgięły jej się kolana. ledwo wypowiedziała
"-i?
-no i co? nie ugotowałaś zupy. nie można na ciebie liczyć. ewce potrzebna jest matka, a nie jakaś tam nastoletnia latawica. ja nie mam czasu na zajmowanie się dziećmi, poza tym już swoje odchowałam. dałam ewe temu patrykowi, co też chciał mieć dziecko, no dobry chłopak, widać po nim, że dobry. ty jesteś gówniarą. powiedziałam, żeby do ciebie nie dzwonili. możemy tam raz w tygodniu pojechać. ja nie mam czasu na takie pierdoły. jestem na emeryturze, ale trzeba obiad ugotować, a jak widać, ty go nie potrafisz zrobić. jesteś nikim. najlepiej to sobie zrobić bachora i porzucać starej, schorowanej matce, która ledwo zipie i łączy koniec z końcem. no co ryczysz? co ryczysz? to tylko gówniane, srające dziecko. bierz się lepiej za mycie garów"
powiedziała, mając dekolt i wałki na głowie.
Dziecko znów zemdlała. pojechała potem do swojej przyjaciółki Patrycji , aby odnaleźć swoją maleńką Ewunię.
znów zemdlała.
gdy się obudziła, było już wokół niej biało....
help
wziąłeś oddech?
weź. poczekaj. siedź.
teraz.
zaczyna się wojna. bądź spokojny, bo nic innego Cię nie uratuję.
człowiek jest tylko tylko materią. do zwolnienia przestawienia
w kąt.
wspólnota odeszła.
możemy być ludźmi inndywidualnie
HELP!
kolejna śmierć
bez płaczu
HELP
dziecko jest już zwykłe, nie niewinne
HELP
miłość fizyczności. miłość bez poświęceń
HELP
człowiek człowiekowi hieną. człowiek człowiekowi
egoistą.
HELP
nie załamuj się.
trwaj przy tym co dobre.
tego nikt Ci nie odbierze.
dbaj o szczęście.
jeżeli wojna nie minie.
umrzesz jako sprawiedliwy.
weź. poczekaj. siedź.
teraz.
zaczyna się wojna. bądź spokojny, bo nic innego Cię nie uratuję.
człowiek jest tylko tylko materią. do zwolnienia przestawienia
w kąt.
wspólnota odeszła.
możemy być ludźmi inndywidualnie
HELP!
kolejna śmierć
bez płaczu
HELP
dziecko jest już zwykłe, nie niewinne
HELP
miłość fizyczności. miłość bez poświęceń
HELP
człowiek człowiekowi hieną. człowiek człowiekowi
egoistą.
HELP
nie załamuj się.
trwaj przy tym co dobre.
tego nikt Ci nie odbierze.
dbaj o szczęście.
jeżeli wojna nie minie.
umrzesz jako sprawiedliwy.
sobota, 16 lutego 2013
zegar . czerwiec 2012
na krześle siedze. czekam. minuty.
lata mi lecą w oczach
a dopiero 2 sekundy minęły
jestem zbyt zimna dla ciebie
sucha.
wzrok wbity w przestrzeń
wskazówki
a Ty dobrocią topisz
rozgrzaniem szczęścia
tak jak ja wszystkich ratowałam
i nikt nie skorzystał z wyciągniętej ręki
na własne życzenie z uśmiechem na ustach
wpływali pod wodę. topielce.
a ty cudownie zmartwychwstały.
złoto Ci się pali w oczach.
czas płynie nieubłaganie.
znieruchomiałam
już za dwie dwunasta.
rozbij zniszcz unicestwij
ten okropny zegar!
świadek bez pamięci
obudź mnie
proszę
pocałunkiem
lata mi lecą w oczach
a dopiero 2 sekundy minęły
jestem zbyt zimna dla ciebie
sucha.
wzrok wbity w przestrzeń
wskazówki
a Ty dobrocią topisz
rozgrzaniem szczęścia
tak jak ja wszystkich ratowałam
i nikt nie skorzystał z wyciągniętej ręki
na własne życzenie z uśmiechem na ustach
wpływali pod wodę. topielce.
a ty cudownie zmartwychwstały.
złoto Ci się pali w oczach.
czas płynie nieubłaganie.
znieruchomiałam
już za dwie dwunasta.
rozbij zniszcz unicestwij
ten okropny zegar!
świadek bez pamięci
obudź mnie
proszę
pocałunkiem
retrospekcja
ile bym dała by wyzbyć się
tej bezczelności we wzroku
i braku wzruszenia.
zimna i nieporuszenia.
zbyt dosłownej pewności
i niepohamowania.
a może by wrócić do czasu
gdzie jeszcze nikt tak nie zranił
wierzyło się ślepo
niebo było najbardziej błękitne...
nigdy nie wierzyłam ludziom
którzy mówili
że w ludziach jest dużo niszczycielskiej siły
zła zabijającego
świadomość to oznaka
niedoskonałej dojrzałości.
Chyba czas zacząć być dzieckiem.
tej bezczelności we wzroku
i braku wzruszenia.
zimna i nieporuszenia.
zbyt dosłownej pewności
i niepohamowania.
a może by wrócić do czasu
gdzie jeszcze nikt tak nie zranił
wierzyło się ślepo
niebo było najbardziej błękitne...
nigdy nie wierzyłam ludziom
którzy mówili
że w ludziach jest dużo niszczycielskiej siły
zła zabijającego
świadomość to oznaka
niedoskonałej dojrzałości.
Chyba czas zacząć być dzieckiem.
krótki poradnik o spełnieniu zawczasu
czy masz jeszcze odwagę zmieniać bieg
przeznaczenia?
znajdź jeszcze kropelkę wody w sobie
iskrę ognia
niech się stanie rzeka
niech się stanie pożar
niech wznieci w Tobie siłę
do walki o spełnienie
do walki o trwałość marzeń
skruszenie.
Jeżeli Ty nie zawalczysz
o swoje szczęście
to kto ma wygrać za Ciebie?
już zegarek wybił ostatnie sekundy
do zmieniania prądu
zacznij biec
teraz.
sen marzeń
mam nadzieję, że dziś żyję we śnie.
miałam wizję, że w końcu wysłuchałeś Boga. w którego nie chciałeś nawet wierzyć, słyszeć echo. wspomnień? czy Ty wiesz, że już jestem prawa. już normalna? już.
widziałam Cię skruszonego, normalnego, pełnego jasności...
z ludźmi, których kochałeś.
razem.
byliśmy.
o Boże. ja Ci wybaczyłam i zapomniałam.
a jej już nie było.
mam nadzieję, że jutro obudzę się bez tego obrazu.
obrazu miłości.
szczęścia zgubnego
chwilowego
to tylko sen, to tylko wiatr.
marzeń. utopii.
Ludzi nawróconych.
na drogę prawdy.
niestety
serce me zjadłeś
doszczętnie
co wszystko , co ledwie oddychało
wyhodowałam na potrzeby ludzi
którym tak mało brakowało
aby poznać prawdę miłości.
Ty byłeś na liście
tych osób
u samej góry.
Niestety
wziąłeś sobie wszystko
powodując mój stan owdowienia
żałoba przeszła
mrok zgasł
ból zamienił się w dźwięki.
nie chcę już kochać Ciebie
niestety...
wciąż
jestem zbyt głupia.
doszczętnie
co wszystko , co ledwie oddychało
wyhodowałam na potrzeby ludzi
którym tak mało brakowało
aby poznać prawdę miłości.
Ty byłeś na liście
tych osób
u samej góry.
Niestety
wziąłeś sobie wszystko
powodując mój stan owdowienia
żałoba przeszła
mrok zgasł
ból zamienił się w dźwięki.
nie chcę już kochać Ciebie
niestety...
wciąż
jestem zbyt głupia.
zielona kraina
nie wierzę ludziom
którzy krzyczą
"świat jest okropny"
rzucają się w przepaść.
Zobacz
pośród tego lęku i zgiełku
jest jeszcze zielona kraina...
koniec świata już odszedł
może być tylko piękniej
Mając uśmiech w sercu
patrzmy jak śnieg zamienia się w liście
nie ma rzeczy niemożliwych
możemy w końcu być szczęśliwi...
którzy krzyczą
"świat jest okropny"
rzucają się w przepaść.
Zobacz
pośród tego lęku i zgiełku
jest jeszcze zielona kraina...
koniec świata już odszedł
może być tylko piękniej
Mając uśmiech w sercu
patrzmy jak śnieg zamienia się w liście
nie ma rzeczy niemożliwych
możemy w końcu być szczęśliwi...
złe szepty
uwierzyłam złodziejowi
że jestem za słaba
by dźwigać ludzi
i uśmiechem
dawać
to wszystko
czego brak do szczęścia.
Uwierzyłam w kłamstwa
które prowadzą Cię do końca końców
bądź początku bez drogi.
nie dla mnie zbawienie.
już nie dla mnie.
już nigdy nie powiem
jesteś za słaby
zbyt brudny
zbyt nieważny
gdyż ja jestem tym samym.
kompleks złego człowieka
każe mi biegać
i prześcigać się w uczynkach miłosierdzia
aby komuś było dobrze
aby było dobrze.
Tak bardzo chciałabym
przenosić słońce.
że jestem za słaba
by dźwigać ludzi
i uśmiechem
dawać
to wszystko
czego brak do szczęścia.
Uwierzyłam w kłamstwa
które prowadzą Cię do końca końców
bądź początku bez drogi.
nie dla mnie zbawienie.
już nie dla mnie.
już nigdy nie powiem
jesteś za słaby
zbyt brudny
zbyt nieważny
gdyż ja jestem tym samym.
kompleks złego człowieka
każe mi biegać
i prześcigać się w uczynkach miłosierdzia
aby komuś było dobrze
aby było dobrze.
Tak bardzo chciałabym
przenosić słońce.
niedziela, 10 lutego 2013
cud nad kamieniołomem
Cud się zdarzył
w przyrodzie
Kamień zamienił się
w wodę
Wodę przejrzystą
i tak chcącą płynąć
jak nigdy.
Woda ta biegnie pod prąd
jest tak silna, że łamie
wszystkie tamy na jej drodze
stojące.
Wszystkie wojny zalewa
Pożary gasi
i napełnia suche pola.
Tak długo na Ciebie czekałam
by nienawiść zamienić w miłość
kamienie w końcu skruszyć
porzucić podział.
złapać się chmurek i znów patrzeć z perspektywy
ptaka niebieskiego.
jest mi znów lekko
znów błogo
znów w oczach
jest złoto
w przyrodzie
Kamień zamienił się
w wodę
Wodę przejrzystą
i tak chcącą płynąć
jak nigdy.
Woda ta biegnie pod prąd
jest tak silna, że łamie
wszystkie tamy na jej drodze
stojące.
Wszystkie wojny zalewa
Pożary gasi
i napełnia suche pola.
Tak długo na Ciebie czekałam
by nienawiść zamienić w miłość
kamienie w końcu skruszyć
porzucić podział.
złapać się chmurek i znów patrzeć z perspektywy
ptaka niebieskiego.
jest mi znów lekko
znów błogo
znów w oczach
jest złoto
piątek, 18 stycznia 2013
Nie płacz
Nie płacz za ludźmi którzy byli abyś Ty był
Nie płacz za ludźmi których już nie ma
uciekli ze strachu
Nie płacz za ludźmi którzy pili z Ciebie
to wszystko co dobre zostawiając puste miejsce
czasami wypełnione kwasem
Nie płacz za nimi
Nie płacz za tymi
których uśmiech był
chwilowy pozorny
nie płacz za nimi
Płacz raczej za tymi
którzy dali dużo
nauczyli Cię kochać
i otwierać źródła
odkrywać
choć nie za długo
za nimi niech spłynie pare kropel tęsknoty
Na pamiątke ludzi dobrej woli
daj komuś promyk
K.S.
Nie płacz za ludźmi których już nie ma
uciekli ze strachu
Nie płacz za ludźmi którzy pili z Ciebie
to wszystko co dobre zostawiając puste miejsce
czasami wypełnione kwasem
Nie płacz za nimi
Nie płacz za tymi
których uśmiech był
chwilowy pozorny
nie płacz za nimi
Płacz raczej za tymi
którzy dali dużo
nauczyli Cię kochać
i otwierać źródła
odkrywać
choć nie za długo
za nimi niech spłynie pare kropel tęsknoty
Na pamiątke ludzi dobrej woli
daj komuś promyk
K.S.
wtorek, 15 stycznia 2013
Faust . grudzień 2012
Na obiad dzisiejszy ja
jesteś księciem moich myśli
czarny książe pełny niemocy
jestem Ci ku pomocy
zawiązałeś nad moją duszą sznureczek
ciągniesz coraz bardziej ... bliżej
jesz mnie jesz mnie jesz...
by mieć siły więcej....
Sprzedałam Ci swoją duszę
na poznanie drugiej strony mocy
Sprzedałam Ci swoją duszę
by zaznać trochę rozkoszy...
Jedyne co mi pozostało
to ciało ledwie żywe.
Zimne-brak mu ciepła
wegetacja w organiźmie
bez dotyku bez tlenu bez wody
skóra suchością odchodzi
krew zastyga
Przystąp do konsumcji
zwłoki ci leżą w kolanach.
Miej mnie do końca
do ostatniego paznokcia
miej mnie do końca
do ostatniego paznokcia
z włosów zrób warkocz i noś na szyi na znak naszej miłości wiecznej. z włosów zrób warkocz i noś na szyi na znak naszej miłości wiecznej . z włosów zrób warkocz i noś na szyi na znak naszej.....
jesteś księciem moich myśli
czarny książe pełny niemocy
jestem Ci ku pomocy
zawiązałeś nad moją duszą sznureczek
ciągniesz coraz bardziej ... bliżej
jesz mnie jesz mnie jesz...
by mieć siły więcej....
Sprzedałam Ci swoją duszę
na poznanie drugiej strony mocy
Sprzedałam Ci swoją duszę
by zaznać trochę rozkoszy...
Jedyne co mi pozostało
to ciało ledwie żywe.
Zimne-brak mu ciepła
wegetacja w organiźmie
bez dotyku bez tlenu bez wody
skóra suchością odchodzi
krew zastyga
Przystąp do konsumcji
zwłoki ci leżą w kolanach.
Miej mnie do końca
do ostatniego paznokcia
miej mnie do końca
do ostatniego paznokcia
z włosów zrób warkocz i noś na szyi na znak naszej miłości wiecznej. z włosów zrób warkocz i noś na szyi na znak naszej miłości wiecznej . z włosów zrób warkocz i noś na szyi na znak naszej.....
Ballada o biegu . październik 2012
Zaczynam biegnąć przez las
koń koń mnie wiezie czarny
tylko wir, już będzie świt
zamęt magii
gubię się w liściach
i czuje też ziemie
biegnę, lecę, płynę
pod wiatr, do nieba
zaraz zejdę
gdy tylko otwieram oczy
widzę Ciebie
choć to dziwne
bo dotknąć Cię nie mogę, nie potrafię
to jesteś. Jesteś wciąż
uśmiechnięty i wpatrzony
to mnie wypełnia
gdy tylko zamykam oczy
widzę Ciebie
dotykam, wącham, wypijam i czuję
jesteś mój w głowie, wyimaginowany.
Choć czasami zdarza się
że jesteśmy ciało w ciało
obok
wzrokiem spotykani
otuleni ramionami
sposobnością
dawaniem.
Z każdym Twoim odchodzeniem
trochę umieramy, trochę się odrywamy
by ponownie ożyć. Raz jeszcze.
W między czasie
Zaczynam biegnąć przez las
koń koń mnie wiezie czarny
tylko wir, już będzie świt
zamęt magii
gubię się w liściach
i czuje też ziemie
biegnę, lecę, płynę
pod wiatr, do nieba
będzie pięknie.
o sercach z(e)psutych
O sercach zpsutych zaśpiewam
zaśpiewam, gdyż mówić już nie
umiem nie mogę.
Uciekający mężczyźni odstraszeni
realnością bliskości
i tym, że ktoś pozna prawdę o nich
samych.
Wzrok zamknięty, przed sobą drewniane
belki.
A w szafie tylko kostiumy
na bal przebierańców.
Którą twarz dzisiaj pokażesz?
Wzięłam sobie trochę z serca
ale nigdzie nie szłam
chcąc być strażniczką
zostałam wrzucona do ognia
"Na stos z takimi kobietami
Nic nie rozumiesz, proszę
znienawidź mnie, proszę".
Z takimi słowami w oczach
uciekali do najbliższego przystanku
zwanego dziewczyną na tymczas.
Płaczemy bo zbyt blisko byliśmy siebie
świat nasz został zapisany w kartach
przeszłości
zamknięty rozdział, już tylko można
dopisać gdzieniegdzie
znaki zapytania.
O sercach zepsutych miedzią i
nieczystościami
śpiewam, nie ciągnę już nikogo do
słońca
tylko obserwuję życie jak film jak
zdjęcia
człowiek wciąż zbyt słaby
a tak dużo rozumiejący.
Boże , wybacz nam to wszystko
to ze zbyt wielkiej dosłowności.
Ludzie zbyt zwykli i zbyt prości
nas zniszczyli, myląc pojęcia miłość
ze sztyletem i żółcią wypełnionymi
oczyma
Mogłabym tak rozmyślać
ale rozpacz mnie obrzydza.
Uśmiecham się i zaglądam do
piaskownicy
wciąż jestem dzieckiem.
Niebieskim.
poniedziałek, 14 stycznia 2013
Wylej mi. wrzesień 2012
Wylej mi miłość w oczy
wylej mi z oczu siebie
By czuć się jak w niebie
Daj mi trochę czerwieni
Otul moją dzikość w swych ramionach
dżungla żaru
zaadoptuj me wady
kochaj mnie... ko c aj .. KOCHAAAJ
słowa me echo... nie ma już drogi
przeskocz doliny
zawalcz o zdobycz
Uciekam
bo głodna jestem
energii szczęścia zapachu
we mnie
zbawić Cię chciałam uśmiechem
codziennym
słowem i czynem
miejscem dla Ciebie
nie mam już skrzydeł by latać za dwóch
do widzenia kochany...
żyj piękniej ...
beze mnie
Wylałam Ci miłość w oczy
Wylałam Ci z oczu siebie
byś czuł się jak w niebie
dałam troche nadziei...
wylej mi z oczu siebie
By czuć się jak w niebie
Daj mi trochę czerwieni
Otul moją dzikość w swych ramionach
dżungla żaru
zaadoptuj me wady
kochaj mnie... ko c aj .. KOCHAAAJ
słowa me echo... nie ma już drogi
przeskocz doliny
zawalcz o zdobycz
Uciekam
bo głodna jestem
energii szczęścia zapachu
we mnie
zbawić Cię chciałam uśmiechem
codziennym
słowem i czynem
miejscem dla Ciebie
nie mam już skrzydeł by latać za dwóch
do widzenia kochany...
żyj piękniej ...
beze mnie
Wylałam Ci miłość w oczy
Wylałam Ci z oczu siebie
byś czuł się jak w niebie
dałam troche nadziei...
faith. grudzień 2012
zamało w nas siły dlatego upadamy
nie mamy jej bo nie chcemy
nie mam źrodła
albo nie pragniemy
jedyne za czym podążamy
to fizjologia przyjemności
nie wysilamy się
sięgamy po to co łatwiejsze lekkie bezwysiłkowe
kartony z mlekiem na wysokości naszego wzroku
już nie patrzymy ku górze już nie wznosimy rąk
zahipnotyzowani fenomenem modliszek
zjadamy siebie po stosunku
kanibalizm emocjonalny zasłonił nam oczy na wszystko co nie nasze
cały czas sprzątam za tobą te brudy, cały czas sprzątam
czyszcze i niszcze. na razie... nie wychodzi
zenit smutku mnie otacza, muszę wygrać walkę
walkę o zatopienie się w słońcu
cały czas sprzątam za tobą te brudy, cały czas sprzątam
czyszczę i niszcze. na razie... nie wychodzi
zenit smutku mnie otacza, muszę wygrać walkę
walkę o zatopienie się w słońcu
Kim ty dziś jesteś
kim się stałeś?
to nie jeszcze czas na ten sam pociąg
na tą samą podróż
stoje w miejscu i zapadam się pod ziemię
unicestwienie osobowości
proszę niech dobro zwycięży, uleczy, pomoże.....!
Proszę, niech Dobro Zwycięży Uleczy Pomoże.....!
cały czas sprzątam za tobą te brudy, cały czas sprzątam
czyszczę i niszcze. na razie... nie wychodzi
zenit smutku mnie otacza, muszę wygrać walkę
walkę o zatopienie się w słońcu.
nie mamy jej bo nie chcemy
nie mam źrodła
albo nie pragniemy
jedyne za czym podążamy
to fizjologia przyjemności
nie wysilamy się
sięgamy po to co łatwiejsze lekkie bezwysiłkowe
kartony z mlekiem na wysokości naszego wzroku
już nie patrzymy ku górze już nie wznosimy rąk
zahipnotyzowani fenomenem modliszek
zjadamy siebie po stosunku
kanibalizm emocjonalny zasłonił nam oczy na wszystko co nie nasze
cały czas sprzątam za tobą te brudy, cały czas sprzątam
czyszcze i niszcze. na razie... nie wychodzi
zenit smutku mnie otacza, muszę wygrać walkę
walkę o zatopienie się w słońcu
cały czas sprzątam za tobą te brudy, cały czas sprzątam
czyszczę i niszcze. na razie... nie wychodzi
zenit smutku mnie otacza, muszę wygrać walkę
walkę o zatopienie się w słońcu
Kim ty dziś jesteś
kim się stałeś?
to nie jeszcze czas na ten sam pociąg
na tą samą podróż
stoje w miejscu i zapadam się pod ziemię
unicestwienie osobowości
proszę niech dobro zwycięży, uleczy, pomoże.....!
Proszę, niech Dobro Zwycięży Uleczy Pomoże.....!
cały czas sprzątam za tobą te brudy, cały czas sprzątam
czyszczę i niszcze. na razie... nie wychodzi
zenit smutku mnie otacza, muszę wygrać walkę
walkę o zatopienie się w słońcu.
to było miesiąc przed tragedią. 17.listopada 2012
.i z pierwszym dzisiejszym pocałunkiem poczułam się dzieckiem.
poczułam zupę ogórkową w domu rodzinnym, górskim, gdzie drewno
specyficznie pachnie i czuć wiatr. to czułam w tych pocałunkach, więc co
raz bardziej Cię jadłam, żeby bardziej się przenieść w te strony
rodzinne, już nie moje, a może jeszcze nie?
i muzyka winylowa w tle, te skrzęki, jęki, przestarzałe, skrzypce. czułam się jak na balu.
oddałam Ci się w całości w czerwonym pokoju, choć tylko się przytutaliśmy i wtedy powiedziałeś
"moja"
i ja zgodnie odpowiedziałam
'twoja"
a Ty zacząłeś być zbyt smutny i obciążony tymi słowami, bo chciałeś mej wolności. potem powiedziałeś bardzo głupie zdanie
"taki człowiek jak ja, nie zasługuje na kogoś takiego jak Ty"
i Twoje oczy sucho zaczęły napełniać się wodą zwaną łzami, choć ja nic nie widziałam.
i z każdym Twoim kolejnym słowem otwierałeś moje serce, dlatego, że
z każdym słowem Ty otwierałeś się i wypuszczałeś to wszystko, co siedzi
w duszy. i ja Cię wtedy kochałam , kocham Cię, i chciałam Ci
powiedzieć, chciałam, i mówiłam Ci te dwa słowa cały czas, tylko oczami,
tylko wzrokiem, żebyś nie mógł zbyt dosłownie potraktować, powiedzieć
"nie znasz mnie". bo przeciez Ty nie wiesz, czy ja akurat poznałam Twoje
kroki. to nie od Ciebie zależy poznanie. i Ty taki samotny, obolały
smutny-parowałeś... z wiszącą śmiercią w powietrzu i niedotkniętą
miłością bezgraniczną. więc ja CI w powietrzu wtedy malowałam miłość,
żeby Cię otoczyła i dotknęła dogłębnie. ścisnęłam Cię mocno za rękę, i
tętnica pulsująca w mojej dłoni wybijała ciepły rytm, który dodawał-miał
dodawać Ci otuchy. ty zacząłeś stygnąć, zapomniałeś o tym wszystkim, a
później wszedłeś do świata imaginacji , który pożarł Cię jak wojna.
i powiedziałeś "ała, boli mnie serce".
a ja -wydawało mi się-wiedziałam o co chodzi. że to boli Cię dusza z
tej przykrości. więc chciałam Cię jeszcze bardziej uzdrowić.
z każdym Twoim słowem rosła wielkość w moich oczach do Twojej
osoby. jesteś moim królem. władcą! i rozrosła się , weszła we mnie i
mieszka. zamilkliśmy.
już się nie rozerwiemy, bo jesteś we mnie.
miłość nasza zapachniała cały pokój.
odszedłeś szybko, jak zawsze, z nadzieją - do jutra,- do miesiąca-do kiedyś tam.
a ja zaczęłam dopiero trzeźwieć oblewając się gorącą wodą.
wojny w powietrzu. październik 2012
ta jesień mnie przytłacza.
słowa są zbyt lekkie i wietrzne.
już pada deszcz. bez powodu.
jest zimno... zimniej
czuje niepokój.
idę i w lesie
słyszę szepty
strzały
to tylko zapach wojny
kolory złota, czerwieni
zatrzymane
mury tylko odbijają światło
którego brak
ludzie biegają i są w stanie zauważyć
jedynie
smark z nosa
ponadto i mimo to
nie znam, nie pamiętam
czy jestem dla Ciebie najbliższa
gdyż zbyt daleko
wołam o echo oddania.
już nie mogę mówić słowami
gdyż one szatkują nasze losy
tulić Cię muszę should have
uśmiechem, szczęściem
które tracę.
bezpowrotnie?
liryczniej..
Blog ten powstaje, gdyż najnowszy etap w swym życiu zaczęłam, z powodów jakże życiowych. Usunął mi sie dysk d, gdzie pare lat mojej twórczości poszło się "kochać" , a ja wtenczas zapłakałam gorzko. Pisanie do poduszki, bądź bardziej do monitora było niezwykle wylewne, lecz jakże nie dotknięte. więc od dziś, jutra, może... wszystko będę zamieszczać tutaj, niech ludzie czytają, niech wiedzą, po to jest twórczość, żeby ludzie mieli do niej dostęp, jednakże jakoś się wstydzę się tego rozbierania emocjonalnego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)