sobota, 23 listopada 2013

dziewczynka z zapałkami

zamieszkałam w kącie

w rogu

ze świeczką w rękach

zapałką paloną

jedna za drugą


i bose stopy

i sucha twarz

strach w oczach

i ani jeden

krok w przód



tak trochę bezpiecznie mi tu

trochę ciepło

i trochę wygodnie


Ojej

przecież wilki tu przychodzą

w ten ciemny kąt

czego chcą

o co wyją

jak ja przecież biedna wszystkim


Zaczęły z oczu wypływać mi łzy

bez fotografii starych

ani bez tuleń bezpowrotnych

Łzy nicości

i nic i nic i nic

i łza

i kap



a nie ma o co

bo w duszy pusto

nie ma czym mówić

tym bardziej wydalać



coraz bardziej obojętna

niewyraźna




Przyjedź

chodź trochę nakarm

chodź trochę obudź


z bezczułości


Tilky

Називаю Тебе мій Кочаний
почуй мій голос
Голос bażаня
Будь ласка, прийди до мене
Чочу
відкрий мене...

Серед лісів , серед полів
знайди мене всюди буду

Чи бідна чи нешчаслівая
прилети до мене
Зміни мою долю
моє żутя

Все Тобі віддам
трошки сонця
Трошки неба
все, чого тобі треба

тільки будь, тількі прийди
тільки кочай, тільки непокідай

sobota, 9 listopada 2013

zbyt silna

Proszę

unieś mnie przez dzień

dwa


na minut parę



Zbyt silna

by ktoś ją chciał

pod opiekę

za rączkę prowadzić

dźwigać

i dać możliwość

bezwładu ciała.


Zbyt silna

dlatego wszyscy twierdzili

że podpory nie potrzebuje.

męskiego ramienia

zrozumienia

i oczu wprost.

dosłownie powiedzianych.



Zbyt prawdziwa i mocna


to dlatego tchórzyli

nocami zachwycając się

nogami długimi


Zbyt dosłowna , nieprosta




nikt nie chciał mieć przeciwnika

i w życiu, na scenie

w kościele

w rozmowach o Bogu

i aborcjach.



dlatego też łatwiej było zostawiać

ze strachu przed przerastaniem

ze strachu przed mniejszym ego

ze strachu przed zaangażowaniem


i stałym poczuciem

nie jestem lepszy nie jestem lepszy nie jestem lepszy nie jestem lepszy nie jestem lepszy



czwartek, 7 listopada 2013

wolność

spal mnie

spal mnie wzrokiem

wypal wszystko co wrzące

wypal gałęzie w oczach

rozbierz

a potem dodawaj otuchy.

Wyłów ze mnie ten szał

którym nie potrafię krzyczeć

znajdź to szaleństwo

i zrób z nim co chcesz

spakuj, weź, 

obojętne mi to.

Ubierz mój niedosyt

może go nakarm

dosyć

przypraw


znajdź mnie. mnie

a nie moje.



jak już mnie znajdziesz

wgryzę się bezpowrotnie

uwolnij moje pąki

niech rosną, niech rosną

zielone

i kwiaty

i łąki życia.

Z zachwytu zakrzyczę

z szałości

zejdę.


Zerwij ze mnie pasy

bezpieczeństwa

blokad wszelkich

pozwól mi wyjść

z ciała materii


Pozwól mi być

istnieć prawdą

żarem

dzikością




nie zważajmy na zasady

dziś umysł za słaby

na logiczne tłumaczenia

na za i przeciw.




wtorek, 29 października 2013

słoiki

chowała w lesie

wszystko co miała

po słoikach chowała

miłości płyny

hektolitry

wypływających z żył


gorzkiej miłości



Chowała w lesie

i zakopywała

słoiki

z dobrem

co jej pan wilk chciał

kiedyś z jeść

i Pani czarownica


na codzień chodzi

bez serca


żeby nikt nie jadł, nie kradł
nie drapał, nie płakał




tak jest bezpieczniej


niedziela, 13 października 2013

namalowałam Ciebie

puk puk

serduszko zapukało

troszkę mocniej się zagrzało


czy przyjdziesz miły

czy przyjedziesz

już placek stygnie

placek malinowy

za oknem kare konie

konie czekają



Namalowałam Ciebie

na okienku


przy piecu

co by ciepło było


Namalowałam Ciebie

w kąciku

na dachu


i będę patrzeć




gdy się o czymś marzy

wystarczy to namalować

to tak niedaleko

aby stało się


poniedziałek, 9 września 2013

Tato

Tato

ja dla Ciebie

muszę być sobą

tak badzo zainwestowałeś w to

bym patrząc na siebie w lustrze

była dumna z tego co widzę.


Tato

ja muszę

dla Ciebie

dla siebie


być wszystkim muzycznym

i nie zwracać uwagii na słowa tych głupców

którzy całe szczęście zamknęli w liczbach paru


jak to przecież chodzi o wolność

którą tak doskonale

rozumiemy....



Nie mogę nikomu powiedzieć

co powiedziałeś mi kiedyś tam...


z pośród tej piątki

rozbitej



nie mogę.



Zaśpiewam pieśń prawdy

gdy przyjdzie na to czas

całą sobą

prostym wzrokiem

wyjdę

zawyję


a potem

po prostu


zasnę.



Tato


dla Ciebie


pokażę wszystkim

że nie warto się bać



Pokażę wszystkim

jak rosną skrzydła


na własnym przykładzie





Twoja córka





o uśmiechu który nie wraca

Rozstrój nerwowy

czy roztwór z głowy?

czy uśmiech

czy łza

czy niepewność

o jutro

jestem słońcem

kiedy świeci

jeżeli go nie ma

albo raczej

nie pojawia się na niebie

wtedy raczej staję się schizofreniczką

pochłoniętą szukaniem światła

którego nie dasz mi Ty

nie dasz mi Ty

bo nigdy nie potrafiłeś

wytworzyć z siebie

energii i ciepła

którego potrzebuje

do zwykłych procesów życiowych

więc proszę

lepiej mnie nie kochaj

lepiej mnie nienawidź

może to Ci lepiej wyjdzie

lepiej mnie nie kochaj

bo robisz to źle, za mało

ja się dusze, ja pragnę

otrzymać połowę tego

co daję..

taki już los kobiet

z uśmiechem

które ładują radość

we wszystko

co dają

najbardziej w te torty malinowe

podawane z największym uczuciem

szczerości






niedziela, 1 września 2013

jesienne dlaczego

tak bardzo wstydzę się jesieni.

przez swoją melancholijność.

przez jej melancholijność

odsłonę tajemnicy.

dlaczego nie ma słońca dlaczego nie ma słońca dlaczego nie ma słońca

dlaczego liście śpiewają :

a teraz możecie się smucić



łzy płyną same, ludzie szarzy, starsi ludzie, ludzie mówiący, ludzie żegnający się,ludzie wspominający, ludzie zaczynający, ludzie wyjeżdżający, ludzie bez pracy, ludzie bez sensu, ludzie bez głów-ale z telewizorami




ludzie coraz bardziej samotni.




to chyba to jest ta harmonia, o której

mówiła ładnie ubrana pani

w chusty

i z kropką na czole

przez uszy do narządów płciowych

mój wyimaginowany mężczyzna karmi mnie muzyką. podaje mi nuty do ust.
klucz basowy w biust.

tylko to tak ładnie tak czysto

bez-dotykalnie

kochamy się oczami

które rozpływają się w wyższych poziomach jaźni

i podświadomych kolorów


ten rytm mi nie przestaje

ten rytm nie przestaje mi

nie przestaje tańczyć

przez ten rytm


który ty

który ten

któryś Ty





niedziela, 28 lipca 2013

notatka o szczęściu

Wiesz, człowiek tak bardzo czeka na moment, aby stać się szczęśliwym. Cały czas myśli o przyszłości- zrobię jeszcze dwa prania, pomyję naczynia, spłacę kredyt, pójdę się wysrać, wezmę ślub, urodzę dzieci... i tak w nieskończoność. Zarabia pieniądze latami, aby wydać je na fascynujące meble, które zdobią jego dom , w którym nie przebywa. A jak już przebywa, jest tak zajęty, aż nie zwraca na otaczającą go przestrzeń uwagii. Haruje żeby raz w roku odpocząć, a podczas tego ,,wypoczynku” myśli, co mógł jeszcze zrobić i co go czeka do zrobienia. Analizuje , kalkuluje, marzy i niedowierza. Przez co staje się coraz bardziej pogrążony w błędnym, nieszczęśliwym kole. Kole, które gdy tylko powróci do miejsca pierwotnego, podwaja swoją siłę smutku, zmęczenia i zawiści.

A wystarczy tylko stanąć stopą w bok
Albo zrobić krok w przód

Powiedzieć sobie „kocham” i otworzyć się na to słowo. Niech rozlewa się w każdej komórce naszego ciała i mówi do każdego stworzenia ,,kocham, gdyż jesteś”, ,, kocham, gdyż istniejesz”. I jakby mogłobyć cudownie, gdyby każdy, każdy to pojął, że można być taką fabryką szczęśćia, zamknąć się w kole, albo otworzyć – na koło miłośći i jasności. Wylewać oczami miłość, dawać przez skóre wszystkie najpiękniejsze kolory ziemii, mieć czas na dotyk i przytulenie, mięc oczy wyrozumiałe, a uszy słuchające.

Wiesz, tak bardzo chciałabym pomnożyć to dobro otrzymane. Pomnożyć i oddać jak bumerang z podwojoną, ba, z postokrotnioną siłą oddawać! Chciałabym Cię zbawić uśmiechem, tak jak każdego, ale tym razem tak, aby się udało.

Czy da się?
Zmuchnąć te wszystkie zmory, które czają się obok łóżka, zaśmiecając sny. Przeganiać wszystkie wiatry i deszcze, chmury łapać do kieszeni...! proszę, powiedz mi, że się da!

Jeżeli tak, zrobię wszystko!

Namaluję słońce, posadzę kwiaty, wybuduje domy, rozłożę rzeki jak dywany.

Tylko powiedz mi, że się da...!

Dam w każdego człowieka

Serduszka dwa
Cztery
Pięć

Jedno.

Tak.

Niech każdy sercem będzie

Wiecznie bijącym

niedziela, 14 lipca 2013

cztery ściany

Widzisz tą ścianę nad nami? nigdy wcześniej jej nie było, a może jej nie widziałam... Dziwnie biała... i tak blisko oczu. Tak dawno nie patrzyłam do góry, może dlatego nie zauważyłam zmiany... niedawno tam było niebo...

Niebo mówisz? Niebo jakie?


Niebo niebieskoróżowofioletowe. takie nieuzasadnione.


to musiało być dawno temu... ostatnimi czasy patrzysz wyłącznie na podłogę. i dostrzegasz tylko to, co w tym świecie. na tej przestrzeni. piętrze numer 0.

rzeczywiście, nie podnoszę wzroku, chwytam panicznie się przedmiotów, ażeby ochroniły mnie przed szczerością. szczerością realności.. realności, której nie ma...


dlaczego mówisz, dlaczego myślisz?


bo nie chce już wyglądać... chce być astralnym ciałem, chcę być dosłownością... duszą jedynie bez ubrania, a dusza moja spalona... czy powstanie kolejny raz.. czy z popiołu się urodzi by w blasku przebić ścianę?

mówisz o tej ścianie? nad nami? nie wiem, wydaje się być bardzo trwała i szczelna... zobacz, dookoła nas też ściany... a gdzie okna...? wiesz co, to chyba zamknięta przestrzeń.. ale dziwnie, nikogo nie ma


nikogo nie ma nikogo nie ma niko go nie ma ni ko

skrzynka betonowa

nas uwięziła

to puapka





ale co nas uratuje uratuje nas co nas uratuje


Tylko może zrobić to


miłość


ale jak


jeżeli bez serca teraz stoimy?



Wiesz co. połóżmy się na wznak..Ty będziesz wierzył w to, że jesteś dobrym człowiekiem
a ja postaram się otworzyć klatkę, ażeby gram światła się dostał


może nam się coś z tego urodzi


światło przejdzie przez ściany ściana zamieni się w kolor kolor w drzewa drzewa w niebo niebo we wszechświat


i tak miłość się rozmnoży...



halo. halo...

słyszysz mnie

dlaczego nie odpowiadasz halo

halo, nie żartuje halo


powiedz coś, proszę

powiedz coś

powiedz










sobota, 13 lipca 2013

amnezja

jak mam na imię?

przepraszam, możesz mi przypomnieć?

zgubiłam drogę do domu
przez las?

przepraszam, ale ja nic nie widzę

czy możesz mnie podprowadzić?

proszę, przypomnij mi kim jestem

co lubię

i jak wczoraj śniłam

czy lubię kwiaty, a może kocham biec...

ja nic nie pamiętam...


tylko te ręce dziwnie podobne

do tamtych


Proszę, opowiedz mi o czym marzyłam

kiedy jeszcze nie umarłam

czy umiałam latać?



czy straciłam wszystko?

proszę, powiedz mi

czy wszystko straciłam...



już nie wiem
jak się kocha
bo tylko czuje
że nie potrafię
dawać ciepła
które dawniej
tak bardzo grzało
napotkane twarze
dusze wspólnoty
rozradowanie


proszę , pokaż mi jeszcze raz drogę

którędy szczęściem dojdę do...



sobota, 11 maja 2013

październikowo-listopadowo

Nazywam się pojutrze
pojutrze juczni ranku
od wczoraj jestem jutrem
od jutra do poranku

tak mi się zlewa noc dzień
październik deszcz.
 o zgrozo! listopadzie
duch mi wskaże wieczność?
naiwnie patrzę w deszcz,

chcę Cię mimo tego jeść
wśród liści już nieżółtych
już zgniłych
chmur brudnych
ludzi bez uśmiechu
bez twarzy bez imienia
jadących

a wśród nich mała iskierka szczęścia

na jutro na kolację zorze poranka
ja skaczę biegnę pachnę

bo jestem jestem wciąż.

nie wczoraj nie jutro

na dziś
na teraz

bezterminowo


nie znam zegarów


złap mnie w tej puapce
 kochanie...


a już pachną znicze

to jesień

jesień

jesień....

drewniane miłości

tylko mnie złap za rękę
w powietrzu
podeprzyj sece

bo już zbyt mała zbyt sama

tylko się stwórz
 ze śniegu
sublimacja
imaginacja

Choć drewniany chłopczyku
krok w krok krok w krok
kolano stopa dłoń
przejdźmy razem wszystko
przeżyjmy cztery pory roku


tylko się stwórz
tylko bądź
tylko nie odchodź
nie odchodź

tylko przytulaj
tylko mów


nawet swym drewnem

wznieć mnie znów


drewniane miłości

tylko mnie złap za rękę
w powietrzu
podeprzyj sece

bo już zbyt mała zbyt sama

tylko się stwórz
 ze śniegu
sublimacja
imaginacja

Choć drewniany chłopczyku
krok w krok krok w krok
kolano stopa dłoń
przejdźmy razem wszystko
przeżyjmy cztery pory roku


tylko się stwórz
tylko bądź
tylko nie odchodź
nie odchodź

tylko przytulaj
tylko mów


nawet swym drewnem

wznieć mnie znów


drewniane miłości

tylko mnie złap za rękę
w powietrzu
podeprzyj sece

bo już zbyt mała zbyt sama

tylko się stwórz
 ze śniegu
sublimacja
imaginacja

Choć drewniany chłopczyku
krok w krok krok w krok
kolano stopa dłoń
przejdźmy razem wszystko
przeżyjmy cztery pory roku


tylko się stwórz
tylko bądź
tylko nie odchodź
nie odchodź

tylko przytulaj
tylko mów


nawet swym drewnem

wznieć mnie znów


niedziela, 5 maja 2013

oswoić rzeczywistość

oswoić dzisiaj muszę to wszystko co codziennie dostaje.

niezrozumienie i niedopowiedzenie.

ciągły zarzut i kilka słów krytyki.

przecież muszę usłyszeć jak jestem

nieperfekcyjna.

a mam ochotę krzyczeć i uciekać

dlatego piszę to piosenkę

to boli przekuwa serce.

dlatego łapie za flirt

i przetwarzam wszystko co dobre

łapie z powietrza dobre wspomnienia

i otulam się ludźmi pełnymi miłości


serce nie sługa. więc kocham za dużo.

a czy można, czy można dawać więcej?

można i nie przestanę

chce czerpać więcej i się nie poddawać

codziennie wstawać

i uśmiechem gwarantować piękno

jakie znajduje się w przestworzach.


niesprawiedliwość?
znasz to , codzienność

nie można się z tym zgodzić, nie można przywyknąć

ale można dawać słońce

by każdy ból zatopić światłem

łagodnością wspierać

rękę podać i być bliżej.


Ile niedopowiedzianych historii, miłości nieskończonych, ludzi niepoznanych

trzeba oswoić pragnienia

jeżeli nie da się czegoś zmienić, nie czekaj

łap jedynie za swoje marzenia.


Człowiek coraz bardziej samotny

i tak bardzo pragnący wspólności

otwórz oczy szerzej

dostrzeżesz w końcu łąki spełnienia




środa, 1 maja 2013

a gdyby tak być

a gdyby tak być ciut głupszą. tak ciut. mieć mniej do powiedzenia i mieć głowę pełną informacji z podręczników. być skoncentrowaną, poukładaną. grzeczną.

bez własnego zdania, bez własnych przekonań.

mieć włosy koloru mysiego, zwykłą twarz i normalną figurę. mieć oczy średnio duże. mieć oczy bez głodu duszy. mieć chłopaka z tego samego miasteczka. być z małego miasta. małego miasta. być głupsza. być chudsza.
głupsza. mniej czująca. mniej wiedząca. normalniejsza. prostsza w obsłudze.

a z tymi ubraniami ze sklepu. tego sklepu na rogu. o tam.

i być zwykłą uczennicą liceum najzwyklejszego i przeżywać najzwyczajniejsze historię zakochiwania, odkochiwania, spotkań, spacerków, imprez, pijaństwa. mieć do powiedzenia tyle samo, co inni. nie lubić kościoła i być lewicowa. liberalna. pro aborcyjna. pro homoseksualna. pro in-vitrova i pro seksualno-wolnościowa. pro-wolno związkowa. pro-tvn'owska. i anty-katolicka. i anty-chrześcijańska. i anty-życiowa. i anty-brzydka. i anty-personalna.
i pro-egocentryczna
i anty-egzystencjonalna.

jak taka bym była. Boże. jak łatwiej było by mi.

bym miała kogoś. bym mniej czuła i była wspanialsza dla otoczenia. bym była naj-zwyczajna. zwyczajna do granic możliwości. i miała bym te brwi, co dziewczyny teraz mają. i te kości policzkowe. i te nogi.

ale nie.

Ty Panie stworzyłeś mnie zupełnie inną.

oczywiście chwała Ci za to!

jednakże dlaczego? pytam się dlaczego z ciekawości... no bo jaki miałbyś sens w utrudnianiu czyjegoś życia.

jak można wyrosnąć głęboko wierzącym w rodzinie ateistyczno-agnostycznej?


a ja mam coraz mniej siły na to bycie sobą. coraz mniej.

to chociaż Panie może ześlij mi jakiegoś tam ze swoich

cobyśmy się tak razem powspierali w tej dziwności...?


przecież za niedługo koniec świata!

skończ ze mną

za dużo lat

za dużo 

za dużo łez

bez sensownych

za dużo niedomówień



a serce zbyt głupie.


niewdzięczność 
nie odzywa się
niejasność
nie daje wytchnienia


dałabym Ci pistolet
i błagam Cię
dobij mnie jak zwierzę

za długo cierpię

dobij mnie jak zwierzę

bo przez Ciebie

oczy moje dziwnie patrzą


jak już nie tulisz
to może zrób coś więcej
bo zapomnieć się nie da

jak już nie tulisz
nie śpiewasz
nie patrzysz


zrób coś dla mnie


to jedno jesteś mi dłużny. 


poniedziałek, 29 kwietnia 2013

kłótnia o

a czy po śmierci ktoś się pokłóci o duszę moją?

czy ktoś ją zechce?

za młodu i owszem. kwiaty rosły. pełno ogrodów. pełno słońca.

za młodu i owszem.


ale czy po śmierci ktoś mnie ze chce

wpuści mnie tam gdzie w końcu pełne szczęście?

gdzie nic nie trzeba

jedzenia nie ma

i tych strasznych przebieranek

kultu twarzy smukłych nóg i biustów nieprzeciętnie dużych


puk puk. czy wpuści mnie ktoś tam



ja wiem, że czyściec jest tutaj i trzeba umierać szczęśliwym.

ale wszystkiego nie mogę sobie zapracować.

niestety.


nie mogę zmusić kogoś do miłości

do bliskości

do słuchania


nawet sama siebie nie potrafię zmusić do silnej woli przeczystości.


Ty
co Jesteś

pełen miłosierdzia

zważ na dziury na mej duszy

że to przez ludzi

a ja kartką zbyt

nie drutem

przyjmowałam.


Ty co Jesteś

pełen miłosierdzia i wiary

może Ty uwierz we mnie

bo ja w Ciebie wierze

i ostatnio nic nie widzę

nic mi to nie daję

niestety.



a może weź mnie do góry
a może pokaż latanie
a może daj mi ubranie lniane
a może zamień w niewidzialną

sobota, 27 kwietnia 2013

nianio...

pustka zawitała wczoraj przez moje okna.

dosięgnęła mnie tak samo jak powietrze wypełnione pyłkami słońcem i miłością par mijanych.

tak samo jak wiosna w głowach i na drzewach.


pustka mnie odwiedza.

a łzy kapią same. po prostu. kwaśne deszcze i zepsucie atmosfery.

i już nie słyszę Twojego głosu.

tak przyzwyczajona do niego.

do wszystkiego co z Tobą.


i ta dłoń, która chodzi za mną

jak ulotny świadek historii.

dłoń spracowana dłoń trzymająca książki dłoń zarabiająca dłoń prowadząca przez lat dużo dłoń i uścisk

który później stał się obrazem najbardziej uwiecznionym .

uścisk który dwa dni po uściśnięciu był nieprzytomny.



połam mnie skrusz przytul wznów
połam mnie złam zaprowadź tam
gdzie dusze spacerują wokół wód najczystszych

weź mnie.

zamykam oczy.



czekam.

na raz na dwa na raz

we śnie przyjdź mi

nienaruszony

sobota, 30 marca 2013

apatia empatia

mam z głową kogiel-mogiel

apatię połączoną ze zbytnią empatią.

bieg i niemożliwość.


czas nie ratuje czas nie ratuje.


beton wzrósł przede mną

właśnie widzę

jak sięga 30 m.



proszę o '89!

wolność i bezmiar.

europo

powstań.



zapomniałam, jak się choduję drzewa

jak się łapie za rękę.




Wiesz, że śmierci nie ma?

miłość przełamuje wszystko

przenosi góry

nie zna końca.

bez ciała możemy żyć drugiego

bo duch z nami

i w nas.

nie opuścił nas
nie opuścił nas

jedynie jest jakiś inny
nienamacalny


śmierć jest jedynie za życia.

kiedy człowiek najbliższy

opuszcza Cię
nie mówiąc do widzenia

dobranoc


później mija, nigdy nie znając.

nie widząc

a kiedyś tak głęboko patrząc



dlatego, trzeba kochać do końca

i zasypiać szczęśliwym.

niedziela, 17 lutego 2013

opowiadanie : Dziecko

WYSTĘPUJĄ:
Dziecko
dziecię
matka
chłopiec
inni,




krzyczała, biegła, zapłakana...

"Gdzie jest moje dziecie, gdzie ono jest?"

na jej twarzy malowała się rozpacz jaka ogarnia kobiety w czasie niepokoju. kobiety, których owoce zostają im odebrane podczas politycznych zamieszek, absurdu i nielogicznych rozwiązań.

już było po wszystkim.

"już będziesz spokojna, masz teraz czas na naukę, na zabawę. jesteś bezpieczna i głupia. takim osobom nie potrzebne są córki. " powiedziała jej matka, która pragnąc szczęścia dla swojego dziecka, ukradła jej skarb wstawiając do obcych, nie wiadomo gdzie. nie wiadomo jak.
matka stwierdziła, że jej Dziecko jest na tyle nie odpowiedzialne, że nie podoła opiece nad sobą, co dopiero nad własnym dziecięciem.





Dziewczyna dowiedziała się, że jest w ciąży dopiero w czwartym miesiącu po rozstaniu z chłopakiem. miała płaski brzuch, trochę większe piersi, polubiła za nadto czekoladę. będąc totalną pogubioną zapomniała się zabezpieczyć i zapomniała, że przecież kobieta krwawi co miesiąc.

dziecię było tylko jej, dlatego, że chłopiec, który ją zapłodnił, został wymazany doszczętnie z pamięci Dziecka. nie chciała,aby ktokolwiek był świadkiem jej niespełnionej miłości, nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział, że Dziecko mogła kogokolwiek pokochać.
powiedziała wszystkim, że jest to ciąża urojona, a dziecię wyimaginowane. poniektórzy uwierzyli.


gdy się dziecię urodziło nadała mu imię Ewa; aby tradycji stało się zadość. Dziecię było pamiątką po upadku, grzechu i dosłownej interpretacji kobiecości.


Dziecko bardzo przejęła się swoją rolą : matki. Kochała, myła, całowała delikatne stópeczki, śpiewała na dobranoc "A.... mori shej, mori drago piko nej.... aaa.. nananananan". patrzyła się w oczy Ewuni. oczy jej ojca. bardzo ciemne, o kształcie migdałów. bała się tych oczu. bała się, że ludzie dowiedzą się prawdy.

Ewa była dziecięciem lubiącym spać, dosyć pogodnym. Nie atakowały ją kolki , dlatego, że Dziecko bardzo dbała o swoją dietę. Karmiła podręcznikowo do 8 miesiąca życia .

Ewa zaczęła chodzić mając 10 miesięcy. to w tym okresie
na wiosnę
przypadkowo spotkały
pana chłopca, który robił zakupy. Dziecko była tak podniecona ze strachu, że cała jej uwaga skupiła się na tym, aby ON nie spostrzegł podobieństwa jakie dziecię idące z nią za rękę posiadają wzajemnie.

Dziecko pamięta jedynie , że ugięły się pod nią kolana z wrażenia i zemdlała przy regale z nabiałem.

późniejszy miesiąc był jak we mgle, gdyż nie pamiętała co działo się na prawdę, a co na niby. Czy chłopiec chciał im jednak pomóc, czy może uciec, czy może chciał płacić , dać dom. pomocną rękę.

na przełomie maja i czerwca Dziecko szła na egzaminy. miała jak zwykle na głowie niechlujnie związany koczek-cebulę. Luźny, biały t-shirt, który opadał jej na jedno ramię, odsłaniając przy tym jej długą szyję i kawałek pleców. Na nogach zwykłe jeansy. jeansy, które podkreślały jej długie, szczupłe nogi. na dłoniach trochę bransoletek, trochę pierścionków (które są dosyć ryzykownym dodatkiem do image'u młodej mamy-każdy mający małe dziecko zrozumie.), zwykłe białe trampki za 10 zł z tomexu. torba na ramie, nie zapięta, w której luźno złożone książki mieszają się z pieluchami dla dziecka,butelkami z mleka i dezodorantem.

wyszła w dzień. wróciła w nocy. nie doszła jeszcze do swojego bloku, dostała wiadomość

"problem z głowy".


zaczęła się zastanawiać o co chodzi. obiadu nie ugotowała, obiadu tzn. pomidorowej z koncentratu. nie ugotowała, gdyż wolała swojemu dziecięciu przeczytać trzy bajki ruskie. paprotki na balkonie podlane. więc jaki problem z głowy?" Ewe zostawiłam mamie...."


Dziecku zapaliła się lampka. zaczęła szybciej iść, czuć ciężar w klatce piersiowej, zaczęła nie regularnie oddychać. nerwowo. zaczęła biec. ktoś tam jej krzyknął " cześć blondi". zapomniała odpowiedzieć. nie miała na to czasu teraz. czuła się jak w dżungli. jakby biegła o przetrwanie.

wbiegła na osiedle kościuszkowskie, klatka 19. po schodach do góry. mieszkanie.

"-mamo, co zrobiłaś Z MOIM DZIECKIEM?

-przecież już Ci powiedziałam, że jesteś nieodpowiedzialna i głupia. nie masz czasu na dziecko , a tym bardziej głowy. jesteś lekkomyślna, nie umiesz się nawet zabezpieczać..."

Dziecku opadły ręce, otworzyła oczy i chciała krzyczeć, ale nie umiała z siebie nic wydusić , patrzyła , znowu zgięły jej się kolana. ledwo wypowiedziała

"-i?

-no i co? nie ugotowałaś zupy. nie można na ciebie liczyć. ewce potrzebna jest matka, a nie jakaś tam nastoletnia latawica. ja nie mam czasu na zajmowanie się dziećmi, poza tym już swoje odchowałam. dałam ewe temu patrykowi, co też chciał mieć dziecko, no dobry chłopak, widać po nim, że dobry. ty jesteś gówniarą. powiedziałam, żeby do ciebie nie dzwonili. możemy tam raz w tygodniu pojechać. ja nie mam czasu na takie pierdoły. jestem na emeryturze, ale trzeba obiad ugotować, a jak widać, ty go nie potrafisz zrobić. jesteś nikim. najlepiej to sobie zrobić bachora i porzucać starej, schorowanej matce, która ledwo zipie i łączy koniec z końcem. no co ryczysz? co ryczysz? to tylko gówniane, srające dziecko. bierz się lepiej za mycie garów"

powiedziała, mając dekolt i wałki na głowie.


Dziecko znów zemdlała. pojechała potem do swojej przyjaciółki Patrycji , aby odnaleźć swoją maleńką Ewunię.

znów zemdlała.



gdy się obudziła, było już wokół niej biało....







help

wziąłeś oddech?

weź. poczekaj. siedź.

teraz.


zaczyna się wojna. bądź spokojny, bo nic innego Cię nie uratuję.

człowiek jest tylko tylko materią. do zwolnienia przestawienia

w kąt.


wspólnota odeszła.


możemy być ludźmi inndywidualnie


HELP!

kolejna śmierć

bez płaczu

HELP

dziecko jest już zwykłe, nie niewinne

HELP

miłość fizyczności. miłość bez poświęceń

HELP

człowiek człowiekowi hieną. człowiek człowiekowi

egoistą.

HELP

nie załamuj się.
trwaj przy tym co dobre.

tego nikt Ci nie odbierze.
dbaj o szczęście.

jeżeli wojna nie minie.

umrzesz jako sprawiedliwy.

sobota, 16 lutego 2013

zegar . czerwiec 2012

na krześle siedze. czekam. minuty.
lata mi lecą w oczach
a dopiero 2 sekundy minęły 
jestem zbyt zimna dla ciebie
sucha. 
wzrok wbity w przestrzeń
wskazówki
a Ty dobrocią topisz
rozgrzaniem szczęścia
tak jak ja wszystkich ratowałam
i nikt nie skorzystał z wyciągniętej ręki
na własne życzenie z uśmiechem na ustach
wpływali pod wodę. topielce.
a ty cudownie zmartwychwstały.
złoto Ci się pali w oczach.
czas płynie nieubłaganie.
znieruchomiałam 
już za dwie dwunasta.
rozbij  zniszcz unicestwij 
ten okropny zegar!
świadek bez pamięci
obudź mnie
proszę
pocałunkiem

retrospekcja

ile bym dała by wyzbyć się

tej bezczelności we wzroku

i braku wzruszenia.


zimna i nieporuszenia.



zbyt dosłownej pewności

i niepohamowania.



a może by wrócić do czasu

gdzie jeszcze nikt tak nie zranił

wierzyło się ślepo

niebo było najbardziej błękitne...


nigdy nie wierzyłam ludziom

którzy mówili

że w ludziach jest dużo niszczycielskiej siły

zła zabijającego


świadomość to oznaka

niedoskonałej dojrzałości.


Chyba czas zacząć być dzieckiem.

krótki poradnik o spełnieniu zawczasu

czy masz jeszcze odwagę zmieniać bieg 
przeznaczenia?


znajdź jeszcze kropelkę wody w sobie

iskrę ognia

niech się stanie rzeka

niech się stanie pożar

niech wznieci w Tobie siłę

do walki o spełnienie

do walki o trwałość marzeń

skruszenie.

Jeżeli Ty nie zawalczysz

o swoje szczęście

to kto ma wygrać za Ciebie?


już zegarek wybił ostatnie sekundy

do zmieniania prądu 



zacznij biec

teraz.

sen marzeń

mam nadzieję, że dziś żyję we śnie.


miałam wizję, że w końcu wysłuchałeś Boga. w którego nie chciałeś nawet wierzyć, słyszeć echo.  wspomnień? czy Ty wiesz, że już jestem prawa. już normalna? już.

widziałam Cię skruszonego, normalnego, pełnego jasności...

z ludźmi, których kochałeś.



razem.

byliśmy.


o Boże. ja Ci wybaczyłam i zapomniałam. 


a jej już nie było.


mam nadzieję, że jutro obudzę się bez tego obrazu.


obrazu miłości.

szczęścia zgubnego


chwilowego



to tylko sen, to tylko wiatr.


marzeń. utopii.

Ludzi nawróconych. 

na drogę prawdy.


niestety

serce me zjadłeś

doszczętnie

co wszystko , co ledwie oddychało

wyhodowałam na potrzeby ludzi

którym tak mało brakowało

aby poznać prawdę miłości.


Ty byłeś na liście

tych osób

u samej góry.

Niestety


wziąłeś sobie wszystko

powodując mój stan owdowienia


żałoba przeszła

mrok zgasł

ból zamienił się w dźwięki.




nie chcę już kochać Ciebie


niestety...

wciąż

jestem zbyt głupia.





zielona kraina

nie wierzę ludziom

którzy krzyczą

"świat jest okropny"

rzucają się w przepaść.

Zobacz

pośród tego lęku i zgiełku

jest jeszcze zielona kraina...

koniec świata już odszedł

może być tylko piękniej


Mając uśmiech w sercu

patrzmy jak śnieg zamienia się w liście

nie ma rzeczy niemożliwych

możemy w końcu być szczęśliwi...

złe szepty

uwierzyłam złodziejowi

że jestem za słaba

by dźwigać ludzi

i uśmiechem

dawać
to wszystko

czego brak do szczęścia.




Uwierzyłam w kłamstwa

które prowadzą Cię do końca końców

bądź początku bez drogi.


nie dla mnie zbawienie.
już nie dla mnie.



już nigdy nie powiem

jesteś za słaby
zbyt brudny
zbyt nieważny


gdyż ja jestem tym samym.


kompleks złego człowieka

każe mi biegać
 i prześcigać się w uczynkach miłosierdzia

aby komuś było dobrze

aby było dobrze.


Tak bardzo chciałabym

przenosić słońce.





niedziela, 10 lutego 2013

cud nad kamieniołomem

Cud się zdarzył

w przyrodzie

Kamień zamienił się

w wodę

Wodę przejrzystą

i tak chcącą płynąć

jak nigdy.

Woda ta biegnie pod prąd

jest tak silna, że łamie

wszystkie tamy na jej drodze

stojące.

Wszystkie wojny zalewa

Pożary gasi


i napełnia suche pola.

Tak długo na Ciebie czekałam

by nienawiść zamienić w miłość


kamienie w końcu skruszyć

porzucić podział.



złapać się chmurek i znów patrzeć z perspektywy

ptaka niebieskiego.


jest mi znów lekko

znów błogo


znów w oczach

jest złoto







piątek, 18 stycznia 2013

Nie płacz

Nie płacz za ludźmi którzy byli abyś Ty był

Nie płacz za ludźmi których już nie ma
uciekli ze strachu


Nie płacz za ludźmi którzy pili z Ciebie
to wszystko co dobre zostawiając puste miejsce
czasami wypełnione kwasem

Nie płacz za nimi

Nie płacz za tymi
których uśmiech był
chwilowy pozorny

nie płacz za nimi


Płacz raczej za tymi
którzy dali dużo
nauczyli Cię kochać
i otwierać źródła
odkrywać

choć nie za długo

za nimi niech spłynie pare kropel tęsknoty


Na pamiątke ludzi dobrej woli

daj komuś promyk






K.S.

wtorek, 15 stycznia 2013

Faust . grudzień 2012

Na obiad dzisiejszy ja

jesteś księciem moich myśli

czarny książe pełny niemocy

jestem Ci ku pomocy

zawiązałeś nad moją duszą sznureczek

ciągniesz coraz bardziej ... bliżej

jesz mnie jesz mnie jesz...

by mieć siły więcej....


Sprzedałam Ci swoją duszę

na poznanie drugiej strony mocy

Sprzedałam Ci swoją duszę

by zaznać trochę rozkoszy...


Jedyne co mi pozostało

to ciało ledwie żywe.

Zimne-brak mu ciepła

wegetacja w organiźmie

bez dotyku bez tlenu bez wody

skóra suchością odchodzi

krew zastyga

Przystąp do konsumcji

zwłoki ci leżą w kolanach.

Miej mnie do końca

do ostatniego paznokcia

miej mnie do końca

do ostatniego paznokcia


z włosów zrób warkocz i noś na szyi na znak naszej miłości wiecznej. z włosów zrób warkocz i noś na szyi na znak naszej miłości wiecznej . z włosów zrób warkocz i noś na szyi na znak naszej.....

Ballada o biegu . październik 2012

Zaczynam biegnąć przez las

koń koń mnie wiezie czarny

tylko wir, już będzie świt

zamęt magii

gubię się w liściach

i czuje też ziemie

biegnę, lecę, płynę

pod wiatr, do nieba

zaraz zejdę


gdy tylko otwieram oczy

widzę Ciebie

choć to dziwne

bo dotknąć Cię nie mogę, nie potrafię

to jesteś. Jesteś wciąż

uśmiechnięty i wpatrzony

to mnie wypełnia

gdy tylko zamykam oczy

widzę Ciebie

dotykam, wącham, wypijam i czuję

jesteś mój w głowie, wyimaginowany.


Choć czasami zdarza się

że jesteśmy ciało w ciało

obok

wzrokiem spotykani

otuleni ramionami

sposobnością

dawaniem.


Z każdym Twoim odchodzeniem

trochę umieramy, trochę się odrywamy

by ponownie ożyć. Raz jeszcze.

W między czasie

Zaczynam biegnąć przez las

koń koń mnie wiezie czarny

tylko wir, już będzie świt

zamęt magii

gubię się w liściach

i czuje też ziemie

biegnę, lecę, płynę

pod wiatr, do nieba

będzie pięknie.

o sercach z(e)psutych

O sercach zpsutych zaśpiewam

zaśpiewam, gdyż mówić już nie umiem nie mogę.

Uciekający mężczyźni odstraszeni realnością bliskości

i tym, że ktoś pozna prawdę o nich samych.

Wzrok zamknięty, przed sobą drewniane belki.

A w szafie tylko kostiumy

na bal przebierańców.

Którą twarz dzisiaj pokażesz?


Wzięłam sobie trochę z serca

ale nigdzie nie szłam

chcąc być strażniczką

zostałam wrzucona do ognia

"Na stos z takimi kobietami

Nic nie rozumiesz, proszę

znienawidź mnie, proszę".

Z takimi słowami w oczach

uciekali do najbliższego przystanku

zwanego dziewczyną na tymczas.


Płaczemy bo zbyt blisko byliśmy siebie

świat nasz został zapisany w kartach przeszłości

zamknięty rozdział, już tylko można dopisać gdzieniegdzie

znaki zapytania.

O sercach zepsutych miedzią i nieczystościami

śpiewam, nie ciągnę już nikogo do słońca

tylko obserwuję życie jak film jak zdjęcia

człowiek wciąż zbyt słaby

a tak dużo rozumiejący.

Boże , wybacz nam to wszystko

to ze zbyt wielkiej dosłowności.


Ludzie zbyt zwykli i zbyt prości

nas zniszczyli, myląc pojęcia miłość

ze sztyletem i żółcią wypełnionymi oczyma



Mogłabym tak rozmyślać

ale rozpacz mnie obrzydza.

Uśmiecham się i zaglądam do piaskownicy

wciąż jestem dzieckiem.

Niebieskim.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Wylej mi. wrzesień 2012

Wylej mi miłość w oczy

wylej mi z oczu siebie

By czuć się jak w niebie

Daj mi trochę czerwieni


Otul moją dzikość w swych ramionach

dżungla żaru

zaadoptuj me wady

kochaj mnie... ko c aj  .. KOCHAAAJ


słowa me echo... nie ma już drogi
przeskocz doliny
zawalcz o zdobycz

Uciekam
bo głodna jestem

energii szczęścia zapachu

we mnie

zbawić Cię chciałam uśmiechem

codziennym

słowem i czynem

miejscem dla Ciebie

nie mam już skrzydeł by latać za dwóch

do widzenia kochany...

żyj piękniej ...

beze mnie


Wylałam Ci miłość w oczy

Wylałam Ci z oczu siebie

byś czuł się jak w niebie

dałam troche nadziei...

faith. grudzień 2012

zamało w nas siły dlatego upadamy

nie mamy jej bo nie chcemy

nie mam źrodła

albo nie pragniemy

jedyne za czym podążamy

to fizjologia przyjemności


nie wysilamy się

sięgamy po to co  łatwiejsze lekkie bezwysiłkowe

kartony z mlekiem na wysokości naszego wzroku

już nie patrzymy ku górze już nie wznosimy rąk

zahipnotyzowani fenomenem modliszek

zjadamy siebie po stosunku

kanibalizm emocjonalny zasłonił nam oczy na wszystko co nie nasze


cały czas sprzątam za tobą te brudy, cały czas sprzątam

czyszcze i niszcze. na razie... nie wychodzi

zenit smutku mnie otacza, muszę wygrać walkę

walkę o zatopienie się w słońcu


cały czas sprzątam za tobą te brudy, cały czas sprzątam

czyszczę i niszcze. na razie... nie wychodzi

zenit smutku mnie otacza, muszę wygrać walkę

walkę o zatopienie się w słońcu




Kim ty dziś jesteś

kim się stałeś?

to nie jeszcze czas na ten sam pociąg

na tą samą podróż

 stoje w miejscu i zapadam się pod ziemię

unicestwienie osobowości

proszę niech dobro zwycięży, uleczy, pomoże.....!

Proszę, niech Dobro Zwycięży Uleczy Pomoże.....!



cały czas sprzątam za tobą te brudy, cały czas sprzątam

czyszczę i niszcze. na razie... nie wychodzi

zenit smutku mnie otacza, muszę wygrać walkę

walkę o zatopienie się w słońcu.



to było miesiąc przed tragedią. 17.listopada 2012

.i z pierwszym dzisiejszym pocałunkiem poczułam się dzieckiem.
poczułam zupę ogórkową w domu rodzinnym, górskim, gdzie drewno specyficznie pachnie i czuć wiatr. to czułam w tych pocałunkach, więc co raz bardziej Cię jadłam, żeby bardziej się przenieść w te strony rodzinne, już nie moje, a może jeszcze nie?
i muzyka winylowa w tle, te skrzęki, jęki, przestarzałe, skrzypce. czułam się jak na balu.
oddałam Ci się w całości w czerwonym pokoju, choć tylko się przytutaliśmy i wtedy powiedziałeś
"moja"
i ja zgodnie odpowiedziałam
'twoja"
a Ty zacząłeś być zbyt smutny i obciążony tymi słowami, bo chciałeś mej wolności. potem powiedziałeś bardzo głupie zdanie
"taki człowiek jak ja, nie zasługuje na kogoś takiego jak Ty"
i Twoje oczy sucho zaczęły napełniać się wodą zwaną łzami, choć ja nic nie widziałam.
i z każdym Twoim kolejnym słowem otwierałeś moje serce, dlatego, że z każdym słowem Ty otwierałeś się i wypuszczałeś to wszystko, co siedzi w duszy. i ja Cię wtedy kochałam , kocham Cię, i chciałam Ci powiedzieć, chciałam, i mówiłam Ci te dwa słowa cały czas, tylko oczami, tylko wzrokiem, żebyś nie mógł zbyt dosłownie potraktować, powiedzieć "nie znasz mnie". bo przeciez Ty nie wiesz, czy ja akurat poznałam Twoje kroki. to nie od Ciebie zależy poznanie. i Ty taki samotny, obolały smutny-parowałeś... z wiszącą śmiercią w powietrzu i niedotkniętą miłością bezgraniczną. więc ja CI w powietrzu wtedy malowałam miłość, żeby Cię otoczyła i dotknęła dogłębnie. ścisnęłam Cię mocno za rękę, i tętnica pulsująca w mojej dłoni wybijała ciepły rytm, który dodawał-miał dodawać Ci otuchy. ty zacząłeś stygnąć, zapomniałeś o tym wszystkim, a później wszedłeś do świata imaginacji , który pożarł Cię jak wojna.
i powiedziałeś "ała, boli mnie serce".
a ja -wydawało mi się-wiedziałam o co chodzi. że to boli Cię dusza z tej przykrości. więc chciałam Cię jeszcze bardziej uzdrowić.
z każdym Twoim słowem rosła wielkość w moich oczach do Twojej osoby. jesteś moim królem. władcą! i rozrosła się , weszła we mnie i mieszka. zamilkliśmy.
już się nie rozerwiemy, bo jesteś we mnie.
miłość nasza zapachniała cały pokój.
odszedłeś  szybko, jak zawsze, z nadzieją - do jutra,- do miesiąca-do kiedyś tam.
a ja zaczęłam dopiero trzeźwieć oblewając się gorącą wodą.

wojny w powietrzu. październik 2012

ta jesień mnie przytłacza.

słowa są zbyt lekkie i wietrzne.

już pada deszcz. bez powodu.

jest zimno... zimniej

czuje niepokój.

idę i w lesie

słyszę szepty

strzały

to tylko zapach wojny

kolory złota, czerwieni

zatrzymane

mury tylko odbijają światło

którego brak

ludzie biegają i są w stanie zauważyć

jedynie

smark z nosa

ponadto i mimo to

nie znam, nie pamiętam

czy jestem dla Ciebie najbliższa

gdyż zbyt daleko

wołam o echo oddania.

już nie mogę mówić słowami

gdyż one szatkują nasze losy

tulić Cię muszę should have

uśmiechem, szczęściem

które tracę.

bezpowrotnie?

liryczniej..

Blog ten powstaje, gdyż najnowszy etap w swym życiu zaczęłam, z powodów jakże życiowych.  Usunął mi sie dysk d, gdzie pare lat mojej twórczości poszło się "kochać" , a ja wtenczas zapłakałam gorzko. Pisanie do poduszki, bądź bardziej do monitora było niezwykle wylewne, lecz jakże nie dotknięte. więc od dziś, jutra, może... wszystko będę zamieszczać tutaj, niech ludzie czytają, niech wiedzą, po to jest twórczość, żeby ludzie mieli do niej dostęp, jednakże jakoś się wstydzę się tego rozbierania emocjonalnego.